Ciucholandy, szmateksy, szperaczki - nieważne, jak się je nazywa - bardzo lubię w nich kupować, i cieszę się z każdej "perełki" którą uda mi się wydobyć. Niestety, mniej lubię niektóre osoby w nich kupujące.
W moim ulubionym sklepie była dziś dostawa towaru, wolne mam, pogoda zachęcała do spaceru, to torebka, portfel i idę.
Spaceruję sobie miedzy wieszakami, co ciekawsze egzemplarze "zarzucam" na rękę i patrzę sobie dalej.
Już miałam udać się do przymierzalni, gdy nagle... coś, znaczy się ktoś, pociągnął mnie za rękę i po prostu wydarł mi z niej sweterek. Przytkało mnie, patrzę na kobietę (ok 40-letnią) która z radością maca sobie moją wcześniejszą zdobycz.
J - ja, K - kobieta
J - Co pani robi?
K - Oglądam sweterek. (aha, ok)
J - Ale wydarła mi go pani z rąk...
K - Bo pani ma dużo rzeczy, w ogóle na co pani aż tyle?
J - Nie pani interes, mogę wziąć tyle rzeczy ile mi się podoba, a wydzieranie komuś rzeczy z rąk w szmateksie to już bezczelność.
K - Ja go przymierzę, jak będzie zły to go oddam, Jezu, o co ten cały problem?
J - Bo to śmieszne, że dorosła kobieta wydziera ludziom z rąk używane szmaty. Proszę sobie go wziąć, taką desperatką, jak pani, to nie jestem.
Poszłam w stronę przymierzalni, aż nagle... coś mnie "dotknęło" w plecy, odwracam się i usłyszałam tylko:
K - Nażryj się głupia s**o, spie*****j do butiku, jak ci się kultury chce! - I jebudu, trzask drzwi.
Sprzedawczynię zatkało, mnie jeszcze bardziej, inne osoby w sklepie patrzyły po sobie zdegustowane.
Serio, można było całą sytuację inaczej rozwiązać, mogła podejść, odezwać się, gdyby coś mi w nim nie spasowało, mogłam go jej "oddać", po co urządzać taki cyrk?
Śmiałam się z anegdot, o kobietach bijących się na wyprzedażach, a sama wzięłam po połowie w takiej scenie udział.
Przyznaję, że z boku mogło to wyglądać komicznie.
Najbardziej nie wkurzyłby mnie brak głupiego sweterka, bardziej chodziło o zasady i logikę tej pani - bo miałam "dużo", miałam dużo, kupiłam dużo, sweterek wdzięcznie suszy się wyprany.
I to tylko moja sprawa - wiele razy ktoś mi sprzątnął sprzed nosa rzecz, która mi się podobała i nie wyskoczyłam do tej osoby z pazurami - w końcu to tylko zwykła szmatka...
Mam tylko nadzieję, że podczas noszenia, nie spotkam tej kobiety - kto wie, czy nie leciałabym przez pół miasta w staniku ;)
W moim ulubionym sklepie była dziś dostawa towaru, wolne mam, pogoda zachęcała do spaceru, to torebka, portfel i idę.
Spaceruję sobie miedzy wieszakami, co ciekawsze egzemplarze "zarzucam" na rękę i patrzę sobie dalej.
Już miałam udać się do przymierzalni, gdy nagle... coś, znaczy się ktoś, pociągnął mnie za rękę i po prostu wydarł mi z niej sweterek. Przytkało mnie, patrzę na kobietę (ok 40-letnią) która z radością maca sobie moją wcześniejszą zdobycz.
J - ja, K - kobieta
J - Co pani robi?
K - Oglądam sweterek. (aha, ok)
J - Ale wydarła mi go pani z rąk...
K - Bo pani ma dużo rzeczy, w ogóle na co pani aż tyle?
J - Nie pani interes, mogę wziąć tyle rzeczy ile mi się podoba, a wydzieranie komuś rzeczy z rąk w szmateksie to już bezczelność.
K - Ja go przymierzę, jak będzie zły to go oddam, Jezu, o co ten cały problem?
J - Bo to śmieszne, że dorosła kobieta wydziera ludziom z rąk używane szmaty. Proszę sobie go wziąć, taką desperatką, jak pani, to nie jestem.
Poszłam w stronę przymierzalni, aż nagle... coś mnie "dotknęło" w plecy, odwracam się i usłyszałam tylko:
K - Nażryj się głupia s**o, spie*****j do butiku, jak ci się kultury chce! - I jebudu, trzask drzwi.
Sprzedawczynię zatkało, mnie jeszcze bardziej, inne osoby w sklepie patrzyły po sobie zdegustowane.
Serio, można było całą sytuację inaczej rozwiązać, mogła podejść, odezwać się, gdyby coś mi w nim nie spasowało, mogłam go jej "oddać", po co urządzać taki cyrk?
Śmiałam się z anegdot, o kobietach bijących się na wyprzedażach, a sama wzięłam po połowie w takiej scenie udział.
Przyznaję, że z boku mogło to wyglądać komicznie.
Najbardziej nie wkurzyłby mnie brak głupiego sweterka, bardziej chodziło o zasady i logikę tej pani - bo miałam "dużo", miałam dużo, kupiłam dużo, sweterek wdzięcznie suszy się wyprany.
I to tylko moja sprawa - wiele razy ktoś mi sprzątnął sprzed nosa rzecz, która mi się podobała i nie wyskoczyłam do tej osoby z pazurami - w końcu to tylko zwykła szmatka...
Mam tylko nadzieję, że podczas noszenia, nie spotkam tej kobiety - kto wie, czy nie leciałabym przez pół miasta w staniku ;)
szmateks
Ocena:
488
(534)
Komentarze