Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#66434

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś będzie o mieszkaniu.
Ostatnio zmieniłem mieszkanie na mniejsze.
Brak zainteresowanych wynajmem sprawił, że z trzypokojowego przerzuciłem się na dwupokojowe.
Mieszkanie było w stanie wymagającym remontu, ale szybko znalazłem dzielną ekipę(oczywiście po znajomości, w innym przypadku pisałbym na bank nową historię o ekipie fachowców).
No ale jak to ekipa, potrzebuje worków na gruz.
Worki mógł dostać człowiek zameldowany w danym mieszkaniu(jeszcze nie mogłem się zameldować z przyczyn formalnych). Wpadłem na pomysł-skoro każdemu w bloku przysługują TRZY worki na gruz NA ROK, to na bank znajdę kogoś, kto mi wniosek o worki podpisze, a ja nie będę musiał wydawać za wywóz gruzu. Wystarczy popytać sąsiadów.
Przeszedłem się po sąsiadach.
Jak bardzo się myliłem.

***
Pukam. Otwiera starsza kobieta, typowy moher commando.
-Dzień dobry, ja jestem Scorpion, przyszły sąsiad.
-Słucham, co się rozchodzi?
-(wyjaśniam sytuację)
-Ale czemu pan potrzebuje worki na gruz?
-(No nie wiem, na pewno na słomę)Na gruz.
-Ale czemu pan nie jest zameldowany? Ja pana nie znam! Nie pomogę panu! Pan może być oszustem! Do widzenia!
I trzasnęła drzwiami.
No tak, na bank zarabiam na robieniu w bambusa starowinki na worki na gruz.

***
Pukam, otwiera młoda kobieta. Myślę sobie "wreszcie ktoś normalny!". Niestety nie.
-Dzień dobry, mam na imię Scorpion i ple ple ple(wyjaśniam).
-No niby mogłabym pomóc, ale ja mam małe dziecko!
-No i co z tego proszę pani? Pani ma tylko podpisać wniosek o worki i upoważnienie odbioru. Prawie wszystko da się zrobić na miejscu.
-Ale pan nie rozumie! Ja mam MAŁE DZIECKO!
-Gratuluję. A ja potrzebuję worki.
-Pan mnie nie rozumie, ja mam MAŁE DZIECKO i ja muszę się nim ZAJMOWAĆ!(jest jakaś ustawa o zakazie składania podpisów na czas macierzyństwa?)
Popróbowałem jeszcze trochę, po którymś oznajmieniu że ma małe dziecko, odpuściłem. Nie lubię walić głową w mur.

***
Otwiera starsza pani, miła, pogodna, uśmiechnięta.
Wyjaśniam wszystko. Pani potakuje, uśmiecha się. Mam nadzieję...
I czar pryska.
-Helena, co się to dzieje?!
Przyłazi połączenie Kiepskiego z Paździochem. Facet w podeszłym wieku, w samych gaciach, z brzuchem jak bęben. Zastawia drzwi i pyta pretensonalnym tonem z akcentem typowego chama:
-Ło co się rozchodzi? Czego tu chce?
-(wyjaśniam)
-Co? Ło co się rozchodzi?
-(wyjaśniam jeszcze raz, jego żona dopowiada i tłumaczy tak żeby on zrozumiał)
-Jo ni dam. To so moje wory. Jo może remonta bede robił. W ogóle to jo nic nie biera. Nic podpisywać nie beda.
Jo kiedyś paczke podpisał i odebrał. Od kuriera. Wziołem, bo doł. I pretensje były. Że mam oddać. Mi doł, ja podpisoł. Nic dowoć nie byda. A mi somsiady milicjo szczuły.
-Ale worki to nie kurier...
-Nie przekona mni pan. Jo nic nie dom. Jo remont beda robił! Tylko piniondze zbiora! Żegnam!

Uroczych będę miał sąsiadów, nie ma co.

nowi sąsiedzi

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (326)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…