Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66491

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po przewertowaniu 100 stron piekielnych w kilka dni postanowiłem dołączyć do zacnego grona i spróbować swoich sił. Zacznę od najświeższej historii a kto wie, może wkrótce podzielę się kolejnymi.

Słowami wstępu - mam wujka mechanika(WM), zawsze przy drobnych rzeczach przy aucie pomagał w dobrych cenach, a i ja byłem zdania po co zostawiać pieniążki u kogoś obcego jak można w rodzinie. Do czasu...

...aż moje auto zaczęło brać olej. Było to rok temu. Mówię grubsza sprawa, zdam się na wujka. Po diagnozie wujka dowiaduję się by pomóc mojej maszynie niezbędna jest otwarta operacja na sercu czyli remont silnika. Cóż zrobić, na nowe mnie nie stać - operujemy. Myślałem, że operacja pomoże.

Nie pomogła. Kilkaset złotych zostawione. Z lekkim niesmakiem w ustach i przedmuchaniu portfela pytam wujka - co dalej?
WM: Przeszczep serca - to jedyne co możemy zrobić.
Ja: Tylko skąd silnik weźmiemy?
WM: Ja popytam, poszukam - nie bój nic.

To nie bałem.

Po niecałych 2 tygodniach znalazł się! Auto po małej stłuczce, silnik miał jedynie pękniętą miskę olejową, poza tym przebieg znikomy, a silnik 'perełka'.

Teraz to już byłem prawie pewien, że przeszczep pomoże.

Nie pomógł. Jako mały przerywnik tej przydługiej historii dodam, że po powrocie z przeszczepu auto mi zrobiło nura do przodu na skrzyżowaniu. Po otrząśnięciu się szybki rekonesans i co? Jedno koło pojechało samo do przodu. Śruby były dokręcone 'na rękę'.

Już z wielkim rozgoryczeniem i wręcz z żalem jadę po raz trzeci:
Ja: Wujku, zrób mi to kurcze raz a porządnie, auto bierze olej, zrobisz mi to żebym miał spokój czy nie? Już półtora pensji tutaj zostawiłem!
WM: Ok zrobię zrobię, będzie dobrze.

Minął ponad miesiąc po wielokrotnym zbywaniu mnie przez telefon. Postanowiłem podjechać by się dowiedzieć czegoś więcej.

Ja: Wujku co z tym moim autem w końcu - zrobiliście czy nie?
WM: A no zrobiliśmy, planowanie głowicy, wymiana uszczelniaczy, czyszczenie zaworów. To by było 300zł Ale....
JA: To może być jeszcze jakieś ale?!
WM: Noo... tak. Jak wzięliśmy na jazdę próbną to pękł pasek rozrządu. Na pewno stary był i pękł. Pokrzywiło zawory ssące i kilka innych rzeczy. Musieliśmy to zrobić i wyszło 1200zł.
JA: Co proszę?!
WM: No bo to stary pasek był.
JA: Przecież wujek go sam wymieniał, nowy zakładał. 20 tys. km miał ledwie.
WM: No ale widzisz paski się czasem psują, jak wszystko.

Na tym w zasadzie mógłbym skończyć by nie przedłużać. Akurat dobry pasek strzelił i zniszczył pół silnika jak się przejechali 1km wokół warsztatu, a przez 20 tys. nic się nie działo. Zakładam, że pasek został źle zmontowany przy składaniu silnika i próbują wyjść z sytuacji, i uniknąć kosztów. Wujek z uczniami - gdyż tacy ciągle się u niego dokształcają.
Miałem wujka za dobrego mechanika, teraz mam za naciągacza, jeszcze własnej rodziny... Ktoś wie jak wybrnąć obronną ręką z tej sytuacji?

PS. Niestety nie brałem faktur za dotychczasowe usługi, tak to wygląda jak się daje kredyt zaufania.

uslugi mechanik

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 277 (375)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…