O tym, jak zostałam wyproszona z lokalu.
Udałam się do łazienki, a w tym celu musiałam przebrnąć przez spory i gęsty tłumek zalegający między parkietem a barem.
Przez całą drogę darłam się "uwaga! przepraszam!" jak ksiądz na czele procesji. Niespecjalnie to skutkowało, więc tak sobie brnęłam między ludźmi. Oczywiście, że otarłam się o parę osób. Kto raz był w sobotę "na baletach" wie, że inaczej się nie da.
Gdy już prawie bezpiecznie wracałam na swoje miejsce, poczułam szarpnięcie za ramię i usłyszałam magiczne hasło "Wyjazd!"
Podobno po tym, jak przeszłam jakaś dziewczyna się wywróciła, zbiła głową butelkę wódki (?!), rozbiła stolik i prawie wybiła dziurę w ziemi.
Trochę mnie to zbiło z pantałyku. Na pewno nikogo nie popchnęłam, ale jak już wspominałam nie mogę przysiąc, że nikogo nie dotknęłam. Może i był związek przyczynowo-skutkowy między moim wypadem na siku a czyimś rozbiciem wódki głową... ale czy nie lepiej wyprosić z baru dziewczynę, która jest tak zalana, że wywraca się (i demoluje pół knajpy w śmiertelnych podrygach), bo ktoś koło niej przeszedł?
Udałam się do łazienki, a w tym celu musiałam przebrnąć przez spory i gęsty tłumek zalegający między parkietem a barem.
Przez całą drogę darłam się "uwaga! przepraszam!" jak ksiądz na czele procesji. Niespecjalnie to skutkowało, więc tak sobie brnęłam między ludźmi. Oczywiście, że otarłam się o parę osób. Kto raz był w sobotę "na baletach" wie, że inaczej się nie da.
Gdy już prawie bezpiecznie wracałam na swoje miejsce, poczułam szarpnięcie za ramię i usłyszałam magiczne hasło "Wyjazd!"
Podobno po tym, jak przeszłam jakaś dziewczyna się wywróciła, zbiła głową butelkę wódki (?!), rozbiła stolik i prawie wybiła dziurę w ziemi.
Trochę mnie to zbiło z pantałyku. Na pewno nikogo nie popchnęłam, ale jak już wspominałam nie mogę przysiąc, że nikogo nie dotknęłam. Może i był związek przyczynowo-skutkowy między moim wypadem na siku a czyimś rozbiciem wódki głową... ale czy nie lepiej wyprosić z baru dziewczynę, która jest tak zalana, że wywraca się (i demoluje pół knajpy w śmiertelnych podrygach), bo ktoś koło niej przeszedł?
knajpa
Ocena:
329
(455)
Komentarze