Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#67127

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Długo nie pisałem, bo się przeprowadziłem i internet nie zawitał jeszcze w moje skromne progi.

Będzie apel kucharza.
Robię w gastronomii, w restauracji.

*Wbrew pozorom, w poważniejszych restauracjach, prawie wszystko robi się NA BIEŻĄCO.
Klient może sobie zażyczyć potrawę zmienioną, potrawę zubożoną o jeden składnik(bo na przykład ma alergię).
Głównie nie robi się tzw. "produkcji seryjnej", bo jest to po prostu strata czasu i surowców, a wszelkie knajpy które pokazują w "Kuchennych owulacjach" i różnych podobnych programach nie mają klientów właśnie z powodu swojej ignorancji i seryjce.

*Wielu kelnerów wchodzi do kuchni po zmianie i biadoli "ojej, jak ja się napracowałem, ale jestem zmęczony".
Nigdy tak nie róbcie.
Kucharz nie pracuje-kucharz zapier*ala.
Musimy wszystko pamiętać-przepisy, zamówienia, to że mamy np. kurczaka w piekarniku, a w międzyczasie robimy fondue i oczywiście musimy dbać o czystość miejsca pracy.
Kelner ładnie się uśmiecha, pracuje z klientami, ale nie robi parunastu rzeczy naraz.
Więc wszelkie skargi kelnerów, zarówno jak i próby zagadywania nas podczas naszej walki z hydrą są nie tyle nie na miejscu, co mogą spowodować pomylenie potraw. A wtedy wina spada na... dokładnie-kucharza.

*Kucharz jest człowiekiem.
Kucharz mimo że czerpie radość z gotowania, nie żyje tylko jedzeniem. Nie trzeba z nim gadać tylko o jedzeniu.
Chętnie porozmawiam na każdy temat, a zagadywanie mnie o idealną długość gotowania jajek na weselu nie ma najmniejszego sensu-tak samo jak każdy inny człowiek jestem w stanie porozmawiać na tematy niezwiązane z moją pracą, jak polityka czy seks.
Każde danie nie wychodzi dokładnie tak samo, bo to nie fabryka broni Radom, a kuchnia.

*Kucharz nie jest zabójcą na zlecenie.
Często improwizujemy, bo nie mamy np. danego składnika. Co nie znaczy że chcemy was oszukać, zabić, otruć.
Często nie widzimy, dla kogo dane danie robimy, bo po prostu nie mamy ku temu okazji. Wcale nie jesteśmy mistrzami zbrodni na zapleczu.
PS: Ość to nie podstawa do wykrzyczenia na całą restaurację że zostanę pozwany o próbę zabójstwa. Serio.

*Nie kojarzcie kucharza z typowym panem Zdzisiem w budce z kebabami. Nie robimy wszystkiego na "odpierdziel", staramy się, aby wam smakowało, bo za to nam płacą. Owszem, zdarzają się z zapędu wypadki, ale to nie przez brak profesjonalizmu, ale natłok pracy w kuchni.
Jeśli myślicie, że przy setce osób w sali, wasze zamówienie będzie już, natychmiast na stole w sekundę po tym, jak kelner pójdzie do kuchni, to jesteście w wielkim błędzie.

Pamiętajcie że prócz człowieka w muszce, który wam przynosi dania jest także przynajmniej dwóch na zapleczu. I nie tylko wtedy, kiedy coś jest z potrawą źle.

gastronomia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (322)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…