W poprzedniej historii pisałam o tym jak wykorzystują ludzi agencje zatrudniające opiekunki osób starszych w Niemczech w prywatnym domu podopiecznego.
Kiedyś wylądowałam u takiej podopiecznej po udarze w wyniku którego ma zaburzenia widzenia oraz demencję w stadium poczatkowym.
No właśnie... I tu tkwi problem. I piekielność firmy. Demencja okazała się być Alzheimerem po tym co sama zaobserwowałam a potem obawy potwierdziła rozmowa z córką pani, która zdziwiona była faktem, że nic nie wiedziałam o tym, że jej matka ma Alzheimera w stadium zaawansowanym, że nie wie gdzie jest i nie poznaje bliskich.
Otóż koszt jaki ponosi podopieczny i rodzina zależy od jego stanu zdrowia, a co za tym idzie, zakresu i ilości czynności jakie należy wykonywać przy nim plus dodatkowe koszta co do dodatkowych czynności i wymagań typu poziom języka niemieckiego opiekunki.
A jak chodzi o wynagrodzenie opiekunki?
Przeważnie i głównie zależy od poziomu języka oraz dodatkowo od stanu podopiecznego. Przynajmniej było tak w mojej firmie.
A piekielność polegała na tym, że od podopiecznej i jej rodziny firma ściągała pieniądze zgodnie z jej przypadłościami, czyli za Alzheimera, który jest zdecydowanie bardziej uciążliwy i wymaga więcej uwagi opiekunki i cierpliwości niż przy demencji.
A opiekunka dostawała wynagrodzenie za pacjenta z demencją.
Po rozmowie z córką podopiecznej (swoją drogą naprawdę sympatyczna i uczciwa kobieta, tylko żyjąca w niewiedzy) postanowiłam zareagować. Obie postanowiłyśmy.
Zadzwoniłam do koordynatora z żądaniem wyjaśnień dlaczego wciskali mi kłamstwa o demencji i zagroziłam, że zostanę, jeśli dostanę wypłatę za stan faktyczny podopiecznej a nie za opiekę nad osobą z demencją. Wcześniej przyszykowałam maila ze skanem diagnozy jako as w rękawie.
Koordynator oczywiście zaczął zwyczajnie ściemniać, że u nich w bazie jest informacja, że podopieczna ma demencję i nie jestem lekarzem,żeby takie diagnozy stawiać. Najwidoczniej się nie znam, albo rodzina podopiecznej zataiła ten fakt przed firmą, żeby mniej płacić.
Wtedy wściekła powiedziałam, żeby sprawdził maila w ciągu pięciu minut i oddzwonił.
I tak zrobił. Po przeczytaniu maila z wnioskiem o korekcję wysokości wynagrodzenia z powodu faktycznego gorszego stanu pacjenta niż w opisie w załączniku do umowy będącego podstawą wyznaczenia stawki wynagrodzenia za opiekę, oddzwonił. Z przeprosinami za niejasności i powiedział, że musi to wyjaśnić z centralą oraz z przełożonym.
Zadzwonił po godzinie z informacją, że mam się przyszykować do zjazdu do Polski i wyślą kogoś innego na moje miejsce, bo nie zgadzałam się w ankiecie na podopiecznego z Alzheimerem i nie spełnia moich oczekiwań i warunków stan faktyczny podopiecznego. Tego samego dnia znaleźli już zmienniczkę i podali jej CV oraz kontakt córce mojej podopiecznej. Zmienniczka już była gotowa do wyjazdu choćby jutro.
Pokusiło nas, żeby zadzwonić do zmienniczki i zapytać czy wie, że jedzie do opieki nad chorą na Alzheimera w dodatku po udarze.
I co?
"Jaki Alzheimer?! Mówili, że demencja. Ja tam nie jadę!"
Koniec końców zostałam i wysłali mi korektę umowy oraz wyrównanie wynagrodzenia.
Kiedyś wylądowałam u takiej podopiecznej po udarze w wyniku którego ma zaburzenia widzenia oraz demencję w stadium poczatkowym.
No właśnie... I tu tkwi problem. I piekielność firmy. Demencja okazała się być Alzheimerem po tym co sama zaobserwowałam a potem obawy potwierdziła rozmowa z córką pani, która zdziwiona była faktem, że nic nie wiedziałam o tym, że jej matka ma Alzheimera w stadium zaawansowanym, że nie wie gdzie jest i nie poznaje bliskich.
Otóż koszt jaki ponosi podopieczny i rodzina zależy od jego stanu zdrowia, a co za tym idzie, zakresu i ilości czynności jakie należy wykonywać przy nim plus dodatkowe koszta co do dodatkowych czynności i wymagań typu poziom języka niemieckiego opiekunki.
A jak chodzi o wynagrodzenie opiekunki?
Przeważnie i głównie zależy od poziomu języka oraz dodatkowo od stanu podopiecznego. Przynajmniej było tak w mojej firmie.
A piekielność polegała na tym, że od podopiecznej i jej rodziny firma ściągała pieniądze zgodnie z jej przypadłościami, czyli za Alzheimera, który jest zdecydowanie bardziej uciążliwy i wymaga więcej uwagi opiekunki i cierpliwości niż przy demencji.
A opiekunka dostawała wynagrodzenie za pacjenta z demencją.
Po rozmowie z córką podopiecznej (swoją drogą naprawdę sympatyczna i uczciwa kobieta, tylko żyjąca w niewiedzy) postanowiłam zareagować. Obie postanowiłyśmy.
Zadzwoniłam do koordynatora z żądaniem wyjaśnień dlaczego wciskali mi kłamstwa o demencji i zagroziłam, że zostanę, jeśli dostanę wypłatę za stan faktyczny podopiecznej a nie za opiekę nad osobą z demencją. Wcześniej przyszykowałam maila ze skanem diagnozy jako as w rękawie.
Koordynator oczywiście zaczął zwyczajnie ściemniać, że u nich w bazie jest informacja, że podopieczna ma demencję i nie jestem lekarzem,żeby takie diagnozy stawiać. Najwidoczniej się nie znam, albo rodzina podopiecznej zataiła ten fakt przed firmą, żeby mniej płacić.
Wtedy wściekła powiedziałam, żeby sprawdził maila w ciągu pięciu minut i oddzwonił.
I tak zrobił. Po przeczytaniu maila z wnioskiem o korekcję wysokości wynagrodzenia z powodu faktycznego gorszego stanu pacjenta niż w opisie w załączniku do umowy będącego podstawą wyznaczenia stawki wynagrodzenia za opiekę, oddzwonił. Z przeprosinami za niejasności i powiedział, że musi to wyjaśnić z centralą oraz z przełożonym.
Zadzwonił po godzinie z informacją, że mam się przyszykować do zjazdu do Polski i wyślą kogoś innego na moje miejsce, bo nie zgadzałam się w ankiecie na podopiecznego z Alzheimerem i nie spełnia moich oczekiwań i warunków stan faktyczny podopiecznego. Tego samego dnia znaleźli już zmienniczkę i podali jej CV oraz kontakt córce mojej podopiecznej. Zmienniczka już była gotowa do wyjazdu choćby jutro.
Pokusiło nas, żeby zadzwonić do zmienniczki i zapytać czy wie, że jedzie do opieki nad chorą na Alzheimera w dodatku po udarze.
I co?
"Jaki Alzheimer?! Mówili, że demencja. Ja tam nie jadę!"
Koniec końców zostałam i wysłali mi korektę umowy oraz wyrównanie wynagrodzenia.
Piekielna agencja...
Ocena:
527
(565)
Komentarze