Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67218

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracam sobie spokojnie z trasy. Godzina dla mnie typowa, czyli okolice 2-3 nad ranem. Moje leniwe przemyślenia na temat kolejnej kawy przerwała sytuacja, która podniosła mi ciśnienie na tyle, by jakakolwiek dawka kofeiny okazała się zbędna.

Jechałam akurat odcinkiem drogi między Olkuszem a Krakowem. Nieznającym okolicy wyjaśnię, że to teren zabudowany, jednak kierowcy mają w zwyczaju śmigać tutaj dosyć szybko, zwłaszcza w godzinach nocnych. Po jednym pasie w każdą stronę, trasa na tyle uczęszczana że nawet o tej porze co jakiś czas mijałam tira czy osobówkę.

A więc jadę sobie - i nagle widzę jakiś kształt na przeciwległym pasie. Miejsce zacienione, nie byłam pewna czy mi się nie przywidziało, ale coś mnie tknęło - cofnęłam i widzę, że to człowiek. Jakiś gość rozłożył się idealnie w poprzek jezdni. Ręczny, awaryjne i wysiadam. Człek okazał się mocno pijany, jednak na szczęście na tyle kontaktowy, że udało mi się go ściągnąć na chodnik. Za parędziesiąt sekund pasem przemknęła rozpędzona osobówka. Nie mam zamiaru budować tutaj zbędnego dramatyzmu, ale nawet gdyby nie była rozpędzona, kierowca raczej nie miałby szans tego typa na czas zauważyć i uniknąć wypadku. Umówmy się, raczej nikt nie jest przygotowany na takie niespodzianki leżące na asfalcie. Gdybym wahała się choć minutę miałabym okazję być świadkiem dość traumatycznego zdarzenia, którego raczej nikt nie chciałby oglądać...

Mężczyzna wytłumaczył, że wracał z wesela i położył się, bo myślał że jest już w domu.

Kto tu jest piekielny? Nie jestem pewna, ale strzelam, że gospodarze tej imprezy, którzy wypuścili gościa w takim stanie na samotną wędrówkę wzdłuż szosy.

szosa nocą

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 328 (394)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…