Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#67341

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia świeża jak bułki w niej opisane.

Przechodziłam dzisiaj obok wejścia na zaplecze włoskiej restauracji na warszawskiej Ochocie. Dodam tylko, że ma ona dobre opinie, zawsze jest tam gromadka klientów. Jednakże po tym co tam dzisiaj zobaczyłam juz raczej nigdy nie odwiedzę tego lokalu.

Otóż pan, który realizował dostawę wyjmował z samochodu z tuzin bagietek (każda z nich była w papierowej, wąskiej torbie, która mieściła w sobie może 4/5 długości bułki). W skutek tego, że pan dostawca miał za mało pojemne ręce, część bagietek wypadła na ziemię (miejsce gdzie jeżdżą samochody i chodzą ludzie). Oczywście papierowe torebki zostały w rękach pana, wiec pieczywo bezpośrednio miało kontakt z podłożem. Zaradny dostawca zebrał wiec to co mu upadło, oczywiście gołymi rękami i zaniósł do kuchni. Wszystkiemu przyglądała się pani kucharka paląca papierosa i wcale nie wzbraniała się przed przyjęciem towaru który miał kontakt z a) brudną nawierzchnią parkingu b) rękami kierowcy, który niewiadomo kiedy je ostatnio mył i co w nich miał.

Smacznej bruschetty!

Szczęśliwice

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (67)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…