zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia sprzed jakiegoś tygodnia.
Wracam sobie z pracy. Idę na tramwaj, siadam grzecznie na przystanku i czekam. Po jakiejś minucie na przeciwległy przystanek podchodzi starszy pan. Zbliża się do tablicy ogłoszeniowej, na której wcześniej tego samego dnia wieszałem ulotki ze swoim numerem telefonu (pracuję w pożyczkach, wiem że branża niesławna, ale ludzie skądś numer muszą mieć). Patrzy chwilę na tablicę, po czym zrywa wszystkie ulotki. Powiem szczerze - lekka ku**ica mnie strzeliła. Nie po to łażę 2-3 godziny po mieście, aby jakiś dziadyga mnie pozbawiał zarobku. Dziad tymczasem wyrzucił ulotki do kosza i, przecinając tory tramwajowe, przechodzi na mój przystanek. Widząc jak się zbliża wstaję, i naśladując kierowcę autobusu zaczynam klaskać:
[J] - Ja, [D]- Dziad
[J]- Brawo! Gratuluję, zbawił pan świat zrywając te ulotki!
[D]- Odpieprz się pan!
[J]- To mi pan pracy nie zabieraj!
Po czym wyjmuję z torby kilka ulotek i wieszam raz jeszcze w przeznaczonym do tego miejscu (reakcję dziadka bym zrozumiał jakby wisiały na wiacie przystankowej, ale tak nie było). Dziadyga odpuścił, wsiadł w następny tramwaj, pokazując mi przedtem środkowego palca.
A teraz swoisty plot twist, bo bez tego nie miałoby większego sensu rozpisywanie się o tym.
Wyżej opisana historia miała miejsce w poniedziałek, czyli kilka dni temu. Zgadnijcie kto wczoraj przyszedł do biura poszukując szybkiej pożyczki.
Wracam sobie z pracy. Idę na tramwaj, siadam grzecznie na przystanku i czekam. Po jakiejś minucie na przeciwległy przystanek podchodzi starszy pan. Zbliża się do tablicy ogłoszeniowej, na której wcześniej tego samego dnia wieszałem ulotki ze swoim numerem telefonu (pracuję w pożyczkach, wiem że branża niesławna, ale ludzie skądś numer muszą mieć). Patrzy chwilę na tablicę, po czym zrywa wszystkie ulotki. Powiem szczerze - lekka ku**ica mnie strzeliła. Nie po to łażę 2-3 godziny po mieście, aby jakiś dziadyga mnie pozbawiał zarobku. Dziad tymczasem wyrzucił ulotki do kosza i, przecinając tory tramwajowe, przechodzi na mój przystanek. Widząc jak się zbliża wstaję, i naśladując kierowcę autobusu zaczynam klaskać:
[J] - Ja, [D]- Dziad
[J]- Brawo! Gratuluję, zbawił pan świat zrywając te ulotki!
[D]- Odpieprz się pan!
[J]- To mi pan pracy nie zabieraj!
Po czym wyjmuję z torby kilka ulotek i wieszam raz jeszcze w przeznaczonym do tego miejscu (reakcję dziadka bym zrozumiał jakby wisiały na wiacie przystankowej, ale tak nie było). Dziadyga odpuścił, wsiadł w następny tramwaj, pokazując mi przedtem środkowego palca.
A teraz swoisty plot twist, bo bez tego nie miałoby większego sensu rozpisywanie się o tym.
Wyżej opisana historia miała miejsce w poniedziałek, czyli kilka dni temu. Zgadnijcie kto wczoraj przyszedł do biura poszukując szybkiej pożyczki.
przystanek ulotki zarobek
Ocena:
-2
(54)
Komentarze