Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67685

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Parę dni temu miałam okazję spotkać się z kolegą z podstawówki. Od słowa do słowa zeszliśmy na temat jego choroby.

Odkrył, że jego jądro bardzo spuchło. Długo sprawę bagatelizował, ale kiedy jego część ciała bardziej przypominała pięść i pojawiły się problemy z chodzeniem i okropny ból postanowił jechać do lekarza.

Najpierw odwiedził zwykłą rodzinną przychodnię, żeby odebrać skierowanie i wiedzieć na co się nastawić.

DIAGNOZA NR.1
Lekarz rodzinny uznał, że zapalenie, nic poważnego, ale lepiej żeby zbadał to specjalista. Otrzymał skierowanie i pobiegł do urologa.

DIAGNOZA NR.2
Urolog wykrył wodniaka jądra. Zapewniał, że to nic poważnego, zwykły płyn zawędrował nie tam gdzie trzeba. Możliwe jest usunięcie tego chirurgicznie, najlepiej teraz-zaraz-już.

I dobrze się złożyło, że kiedy kolega wychodził z ojcem z gabinetu lekarza, ojciec zauważył na korytarzu swoją przyjaciółkę z młodości. Porozmawiali, temat zszedł na dolegliwości syna. Kobieta zaproponowała, że zanim ten da pokroić syna, ona go zbada. Nic do stracenia nie mieli.

DIAGNOZA NR.3
Lekarka sprawdziła, zbadała, dała kilka skierowań na różne badania i nie wykryto ani zapalenia, ani wodniaka.. Wykryto raka.

Dzisiaj kolega jest po wycięciu tejże części ciała. Będzie niedługo przechodził chemioterapię i jeśli trzeba będzie - również radioterapię.

A gdyby lekarka, przyjmująca na co dzień prywatnie, nie przyjęła go "po znajomości"?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 371 (413)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…