Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67751

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O zmianie pracy słów kilka.

Jako że minęło mi już wypowiedzenie, postaram się wam opisać piekielność moich pracodawców(praca A-moja stara praca, którą uwielbiam, ale zarobki są skromne(na szczęście przyjęli mnie z powrotem), Praca B-praca z której się wyrwałem).

Gdzieś na weselu u cioci Grażyny czy innego wujka Zbysia, zdarzyło mi się usłyszeć cynk o nowo otwierającej się restauracji w miejscowości X.
X jest wprawdzie niedaleko od mojej miejscowości, ale bez samochodu dojazd jest tam bardzo utrudniony(trzy autobusy na krzyż).
Pomyślałem sobie - "co mi szkodzi?" i z ciekawości zadzwoniłem tam. Okazało się, ze stawka dwucyfrowa, warunki nawet nawet, okres wypowiedzenia trzy dni.
To podpisuję!
O ja naiwny...

Początkowo było fajnie. Do czasu, kiedy [s]zefowa(w kadrze ma ksywkę Pani "Oburzające") zaczęła wpadać na "kontrole" do knajpy i zrobiła ze swojego syna kapo obozowego. To co się tam działo, to gehenna:

- Mam za sobą szkołę gastronomiczną. Od początku chciałem być kucharzem. Od dziecka babcie i ciotki uczyły mnie wszelkich ludowych sposobów, więc znam większość "ulepszeń" komfortu gotowania.
Ciągle byłem poprawiany. Ale nie słownie-skąd! Szefowa sama właziła na kuchnię i bez mycia rąk, z łapami wyposażonymi w tipsy sama doprawiała potrawy według swojego uznania.
Nie widziałem co dodała, a na pytania odpowiadała "pan niech się nie interesuje, ja wiem lepiej".
I tak na przykład pod koniec gotowania zupy, zauważałem na dnie gara jakieś warzywo, na które klient jest uczulony, albo takie, które kompletnie nie powinno się tam znaleźć.
Hitem było salami(całe) w zupie z marchwi!

Kto zbierał baty za "irracjonalny, oburzający wyrzut pieniędzy" i "oburzająco długi czas obsługi gości"? Zgadliście.

- Kelnerzy też nie mieli łatwo. Kelner, który czekał na zamówienie(już przez nas nakładane) musiał pod jej okiem wziąć ściereczkę i czyścić blaty w kuchni(!). Dlaczego? "Bo to jest oburzające, on stoi i nic nie robi, a ona nam nie płaci za nic nie robienie". Więc szalone 10 sekund kelner pucował nam kuchnię, często przeszkadzając nam, niż pomagając.

- Dochodziły jej monologi. Pełne wyniosłych słów arie, w których zawsze ona miała rację, a my bez niej w ogóle zginęlibyśmy i jak ona pójdzie do domu to w ogóle cała ta restauracja się zawaliłaby.
Zgadliście - podczas "wystąpień" stawała w drzwiach. Przerywała na chwilę arie, drąc się na potrącających ją kelnerów, próbujących wejść i wyjść z kuchni.

- Auto mi padło(materiał na inną historię). Prosiłem o zmianę grafiku tak, aby choć trochę pokrywał mi się z autobusami. Jaki dostałem?
Restauracja otwarta od 8-ej, ale ja mam przyjść na 7-ą. Najbliższy autobus około tej godziny-5.30. Zamykaliśmy o 22, ale zazwyczaj zostawało się do 23-0. I powrót do domu, oczywiście na nogach, bo nic o tej porze nie jechało. Super, nie? A wyobraźcie sobie parę dni z rzędu.

Nie wytrzymałem, złożyłem wypowiedzenie.
Szykuję właśnie mięso, gdy podchodzi szefowa. Postanowiłem robić to co zwykle-pracować i mieć na nią wyrąbane.
[S]-SCORPION! JAKIM PRAWEM MI PAN WYPOWIEDZENIE SKŁADA?! TO OBURZAJĄCE! KIEDY JA KUCHARZA W DWA TYGODNIE ZNAJDĘ?!
[J]-"Och, niech sobie pieprzy, przecież...JAK TO DWA TYGODNIE?!" Przepraszam bardzo, ale jakie dwa tygodnie?
[S]-No wypowiedzenia.
[J]-Podpisywałem na 3 dni.
[S]-U mnie pisze że dwa tygodnie.
[J]-A ja mam na swojej kopii 3 dni i...
[S]-Mnie nie obchodzi co Pan ma, Scorpion. Pan się lepiej tym mięsem zajmij!
Poszedłem z tym do jej syna. Usłyszałem tylko "Lepiej, żebyś przepracował te 2 tygodnie, kasę i tak za nie dostaniesz. A my znamy ludzi. A oni innych ludzi. A ci inni tak cię załatwią, że nawet w McDolandzie etatu nie znajdziesz". Dobra, kłócić się nie będę.

Następnego dnia, przy otwarciu restauracji, Pani "Oburzające" zebrała całą kadrę i powiedziała:
[S]-Jako że Scorpion rezygnuje, pracownikom się zmienił grafik. To oburzające, że rezygnuje z takich warunków pracy i tym samym sabotuje działanie naszej restauracji. Dlatego zwiększamy godziny pracy, na czas jego wypowiedzenia, chyba że je anuluje.
Patrzę na grafik, a tu mam 5 dni w tygodniu, a także niedzielę "na ochotnika". Reszta nie lepiej. Niektórym zwiększyły sie godziny dwukrotnie.
Baba wyraźnie "ukarała" innych za to, że odchodzę.
Jeden kelner powiedział wprost, że to "pier*oli", składa wypowiedzenie i idzie na L4.
Reszta, która nie miała większego wyboru, musiała zostać.

A ja(naprawdę przez przypadek) miałem kontuzję i wpisane L4 do końca wypowiedzenia. Odbierał je synek szefowej z pianą na ustach.
Ciekawe, czy wyślą mi jakąkolwiek wypłatę...

piekielna kuchnia

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 551 (589)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…