Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67768

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w gastronomii. Ostatnio była koleżanka z pracy szukała nowego zatrudnienia. Poleciłam jej pewną grecką knajpę, do której czasem chodzę, bo wiedziałam, że szukają pracowników. Koleżanka przepracowała tam miesiąc, a ja jestem pewna, że więcej knajpy nie odwiedzę.

Koleżankę zatrudnioną na stanowisku kelnerki/barmanki, okazjonalne pomocy kuchennej. O ile tam, gdzie sięga wzrok klientów jest wszystko ok, tak tam, gdzie personel jest po prostu dramat.

Kuchnia - z pewnością warunki pracy niespełniające wymogów restauracyjnych nawet krajów trzeciego świata. Olej w frytkownicy tak długo używany, że aż poczerniały i śmierdzący. Różne potrawy smażone - wszystkie smażone na tych samych patelniach. Bez mycia po użyciu. W końcu olej to olej. Burgery smażone w głębokim oleju - patelnie z olejem były zostawiane na noc na kuchence - w końcu szkoda tak dużo oleju zmarnować, jutro można na tym samym smażyć.

Pracownicy sami zrzucali się na płyn do mycia naczyń. Właściciel uważał, że nie jest to rzecz niezbędna w kuchni. Przecież są tabletki do zmywarki. Najstarsi stażem pracownicy nie pamiętali czasów, gdy zmywarka działała.

W lodówce wszystkie produkty trzymane razem bez jakichkolwiek osłonek czy przykrycia. Połowa przeterminowana, ale nie wolno było ich wyrzucić, bo "można jeszcze wykorzystać"!

W obrębie baru nie lepiej. Klient nie dopił piwa? Nie wylewaj! Zlej do szklanki, a jak uzbiera się całe piwo dolej trochę świeżego i zaserwuj następnemu klientowi!

Skończył ci się jakiś składnik do drinka, który życzy sobie klient? Nie informuj go! Zastąp czymkolwiek innym i udawaj głupa. O ile w niektórych przypadkach faktycznie składniki da się zastąpić, tak np w drinku Tequilla Sunrise zastąpienie tequili tanim rumem raczej łatwo wyczuć...

Apropos... Klient się skarży? Postrasz policją i wyrzuć z lokalu. Koleżanka podała kawę, a do niej porcję śmietanki. Śmietanka okazała się ewidentnie zważona, klient poprosił o nową kawę ze świeżą śmietanką, argumentując, że ta ze skwaśniałą śmietanką nie nadaje się do picia. Gdy przyniosła kawę na bar i chciała zrobić nową, szef zaczął się na nią drzeć, że ma wrócić z kawą do stolika, napić się z filiżanki i udowodnić klientowi, że kawę można pić. Gdy odmówiła, szef poszedł sam z kawą do klienta. Napił się z jego filiżanki, po czym postawił ją przed klientem i rzucił:

- Widzi pan, da się pić! Musi pan zapłacić.

Później z powodu 2 euro za nieszczęsną kawę chciał wzywać policję. Klient popatrzył na niego z niesmakiem i zapłacił za kawę po czym wyszedł.

Notoryczne doliczanie extra napojów do rachunku. Jak klient był średnio trzeźwy to niemal standardem było doliczanie mu 2-3 piw do rachunku. Zorientował się? No cóż, trzeba przeprosić i jakoś się wytłumaczyć, prawda? Otóż nie, trzeba się z nim wykłócać do skutku lub postraszyć policją!

Niedobrze się robi na myśl, że zdarzało mi się tam jeść, pić i płacić dość wysokie rachunki...

gastronomia

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 543 (585)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…