Piekielność i chamstwo.
Niektóre restauracje szybkiej obsługi są w Polsce prowadzone przez korporacje, a niektóre przez tzw. "franczyzobiorców" (prywaciarz prowadzący pod marką lokal i trzepiący z tego kasę).
Dziś opiszę piekielności w jednym z lokali na licencji.
Ostatnio w moim mieście jednemu spada opinia na łeb, na szyję. Opiszę niektóre zachowania jakie doświadczyli moi znajomi i ja.
Rozumiem, że nie jestem w restauracji francuskiej, ale to przesada:
-Dopłacanie za keczup do frytek.
Rozumiem, że muszą zarobić, ale jeśli proszę o keczup, który mi się w zestawie NALEŻY i słyszę bajeczkę o polityce całej korporacji, gdzie ponoć za małą saszetkę do zestawu trzeba dopłacać, to nóż w kieszeni mi się otwiera, zwłaszcza że mój kolega robi w korporacji i w życiu o takich banialukach nie słyszał.
- Traktowanie klienta w myśl "zapłać-zjedz-spier*alaj".
Ludzie jedzą. Naraz podchodzi obsługa i zaczyna pryskać płynem do mycia stołu obok miejsca, gdzie stoją ich tace z jedzeniem. Po zwróceniu uwagi, słyszą od niej "To trzeba szybciej jeść, ja nie mam czasu nad wami stać". Średnia wieku towarzystwa 30 lat, więc wołamy managera. "Jest zajęta" - usłyszeli.
To my poczekamy. Czekali godzinę, patrząc na dwie babeczki wesoło rozmawiające o rzyci Maryni w pokoju dla obsługi przy otwartych drzwiach.
W końcu jedna z nich się pofatygowała i mówi:
- No to w czym problem? Możecie sobie złożyć skargę. Rzuciła papier i poszła z powrotem do dyżurki.
- Skąpienie.
Rozumiem, że burgery rzecz droga i w ogóle to sałata piechotą nie chodzi, ale może jeśli na obrazku reklamującym kanapkę jest tyle sałaty, to warto dać chociaż połowę?
- Dawanie zimnych kanapek.
Tu nie ma co tłumaczyć - po ochłodzeniu kanapki zamieniają się w bezsmakową twardą breję. Zwłaszcza przy takich upałach tak ciężko jest je utrzymywać w cieple?
- Wydawanie niewłaściwych zamówień.
Zamówiłeś kanapkę bez ogórka? Masz taką, której w ogóle nie chciałeś?! Protestujesz? Składaj sobie skargę, i tak poleci do kosza.
Restauracja prosperuje coraz gorzej, natomiast korporacyjne w sąsiednich miastach są oblegane.
A potem płacz i zgrzytanie zębów "co ja zrobiłem źle że bankrutuję".
Zwłaszcza że korpo wyznaje zasadę "Klient ma zawsze rację".
Niektóre restauracje szybkiej obsługi są w Polsce prowadzone przez korporacje, a niektóre przez tzw. "franczyzobiorców" (prywaciarz prowadzący pod marką lokal i trzepiący z tego kasę).
Dziś opiszę piekielności w jednym z lokali na licencji.
Ostatnio w moim mieście jednemu spada opinia na łeb, na szyję. Opiszę niektóre zachowania jakie doświadczyli moi znajomi i ja.
Rozumiem, że nie jestem w restauracji francuskiej, ale to przesada:
-Dopłacanie za keczup do frytek.
Rozumiem, że muszą zarobić, ale jeśli proszę o keczup, który mi się w zestawie NALEŻY i słyszę bajeczkę o polityce całej korporacji, gdzie ponoć za małą saszetkę do zestawu trzeba dopłacać, to nóż w kieszeni mi się otwiera, zwłaszcza że mój kolega robi w korporacji i w życiu o takich banialukach nie słyszał.
- Traktowanie klienta w myśl "zapłać-zjedz-spier*alaj".
Ludzie jedzą. Naraz podchodzi obsługa i zaczyna pryskać płynem do mycia stołu obok miejsca, gdzie stoją ich tace z jedzeniem. Po zwróceniu uwagi, słyszą od niej "To trzeba szybciej jeść, ja nie mam czasu nad wami stać". Średnia wieku towarzystwa 30 lat, więc wołamy managera. "Jest zajęta" - usłyszeli.
To my poczekamy. Czekali godzinę, patrząc na dwie babeczki wesoło rozmawiające o rzyci Maryni w pokoju dla obsługi przy otwartych drzwiach.
W końcu jedna z nich się pofatygowała i mówi:
- No to w czym problem? Możecie sobie złożyć skargę. Rzuciła papier i poszła z powrotem do dyżurki.
- Skąpienie.
Rozumiem, że burgery rzecz droga i w ogóle to sałata piechotą nie chodzi, ale może jeśli na obrazku reklamującym kanapkę jest tyle sałaty, to warto dać chociaż połowę?
- Dawanie zimnych kanapek.
Tu nie ma co tłumaczyć - po ochłodzeniu kanapki zamieniają się w bezsmakową twardą breję. Zwłaszcza przy takich upałach tak ciężko jest je utrzymywać w cieple?
- Wydawanie niewłaściwych zamówień.
Zamówiłeś kanapkę bez ogórka? Masz taką, której w ogóle nie chciałeś?! Protestujesz? Składaj sobie skargę, i tak poleci do kosza.
Restauracja prosperuje coraz gorzej, natomiast korporacyjne w sąsiednich miastach są oblegane.
A potem płacz i zgrzytanie zębów "co ja zrobiłem źle że bankrutuję".
Zwłaszcza że korpo wyznaje zasadę "Klient ma zawsze rację".
bar szybkiej obsługi
Ocena:
253
(355)
Komentarze