Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68198

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znajoma wyprosiła współlokatora z mieszkania, z błogosławieństwem właścicieli. Dlaczegóż?

O ile znajoma jest cierpliwa i o ile można jakoś objąć rozumem, że dorosły (ładną dekadę starszy ode mnie) facet wynajmujący pokój:

- nie posiada żadnego "osprzętu": pościeli, kubka, talerza, ścierki, wszystko pożycza od współlokatorów i właścicieli;
- nie sprząta przestrzeni wspólnej, mimo napomnień - bo nie;
- zmusił lokatorów do trzymania papieru toaletowego i środków czystości w pokojach, bo nie kupował swoich;
- zostawia po sobie syf w kuchni, bo przecież okruchy po kanapkach same wyjdą do kosza;
- nie rozumie, dlaczego należy prać oddzielnie kolorowe i białe;
- żywi się tylko mrożonkami;
- nie używa zmywarki, woli lać wodę; okazało się, że nie wie, jak wkładać do niej rzeczy, a nie chciał pytać (przez pół roku);
- nie umie zamontować dostarczonych mu do pokoju przez właścicieli żaluzji (nakładanych), wieszaka (przyklejanego), półki.
- "nie da się zmusić" do odkupienia zniszczonych rzeczy (wyrzucane do śmieci sztućce, kubki, nieprane od pół roku prześcieradło itp.)

itp., itd., to zrozumienie faktu, dlaczego w dwa tygodnie już trzy razy niemal spalił mieszkanie, przekracza możliwości percepcji.

Jak prawie spalił?

P. potrafi ugotować co prostsze rzeczy: ziemniaki, makaron, jajka. Ma też tendencję do zapominania. Tak więc: nastawia jajka/makaron/ryż, idzie się kąpać, kładzie się spać. Jeśli ktoś jest w domu, to wyłączy jego wiktuały, jeśli nie, to budzi go swąd spalenizny. Dwa razy w tym miesiącu to uczynił.

Jednak tydzień temu przeszedł sam siebie. Otóż: wyjął blachę z piekarnika, wstawił kratkę i bez żadnego zabezpieczenia włożył na nią pizzę (zawsze tak robi, bo "jest smaczniejsze" - a że w mieszkaniu smród od palących się resztek z dna piekarnika, to nie jego interes, jemu nie przeszkadza...), po czym... zapomniał i wyszedł z domu. Gdy wrócił drugi z lokatorów, zastał chmurę dymu, smród nieziemski, w piecu węgiel. Reakcja P.? "Każdemu może się przecież zdarzyć, nic się nie stało!"

Otóż stało się. Wypowiedzenie, litościwie do końca miesiąca. Szkoda, że nie ma jak ostrzec jego przyszłych współmieszkańców...

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 383 (443)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…