zarchiwizowany
Skomentuj
(12)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dobry zwyczaj - nie pożyczaj.
Kiedyś w czasach szkolnych miałem małą paczkę znajomych. Jak to w życiu bywa, ludzie rozjechali się po Polsce, kontakty się pourywały.
Po takim dłuższym czasie jedna z dawnych koleżanek dała o sobie znać. Akurat było to w wakacje i jakoś się złożyło, że wybierałem się na Przystanek Woodstock i tak luźno rzuciłem, że może się też wybierze, będą znajomi z naszego liceum i tak dalej.
Koleżanka się wahała twierdząc, że nie będzie miała gdzie spać, więc zaproponowałem, że wezmę ją do swojego namiotu. Akurat jechałem sam z namiotem "trójką". No ok, a czy może wziąć koleżankę, zapytała. Również się zgodziłem.
Na miejscu widziałem ją okazjonalnie przy namiocie, podczas gdy ona poznawała nowych ludzi i bawiła się "nie wiadomo gdzie". Większość czasu spedzałem z jej koleżanką, która też w sumie czuła się dość dziwnie w tej sytuacji. Na szczęście szybko znaleźliśmy wspólny język i spędziliśmy bardzo udanie ten festiwal.
Nadszedł jednak koniec Przystanku i każdy rozjechał się spowrotem w swoim kierunku. Od czasu wyjazdu moja koleżanka odezwała się raz, w celu zrobienia mi awantury, że na facebooku wstawiłem zdjęcie, na którym brzydko wyszła. Zdjęcie grupowe.
Po kilku miesiącach znów zaczeła się odzywać. Poprosiła o pożyczkę pieniędzy. Żaliła się, że ma trudną sytuację, bo czynsz jej podnieśli, więc jeszcze tego samego dnia zrobiłem jej przelew.
Na oddanie pieniędzy, czy w ogóle jakikolwiek kontakt czekam do dziś. Sytuacja miała miejsce w styczniu. Wygląda na to, że koledzy są niektórym potrzebni tylko wtedy, kiedy są rzeczywiście potrzebni. Kwota duża nie była, ale chodzi o sam fakt. Ale podobno nie należy płakać w takich sytuacjach. Bo to nie są stracone pieniądze. Kupuje się za nie spokój od roszczeniowych znajomych.
Kiedyś w czasach szkolnych miałem małą paczkę znajomych. Jak to w życiu bywa, ludzie rozjechali się po Polsce, kontakty się pourywały.
Po takim dłuższym czasie jedna z dawnych koleżanek dała o sobie znać. Akurat było to w wakacje i jakoś się złożyło, że wybierałem się na Przystanek Woodstock i tak luźno rzuciłem, że może się też wybierze, będą znajomi z naszego liceum i tak dalej.
Koleżanka się wahała twierdząc, że nie będzie miała gdzie spać, więc zaproponowałem, że wezmę ją do swojego namiotu. Akurat jechałem sam z namiotem "trójką". No ok, a czy może wziąć koleżankę, zapytała. Również się zgodziłem.
Na miejscu widziałem ją okazjonalnie przy namiocie, podczas gdy ona poznawała nowych ludzi i bawiła się "nie wiadomo gdzie". Większość czasu spedzałem z jej koleżanką, która też w sumie czuła się dość dziwnie w tej sytuacji. Na szczęście szybko znaleźliśmy wspólny język i spędziliśmy bardzo udanie ten festiwal.
Nadszedł jednak koniec Przystanku i każdy rozjechał się spowrotem w swoim kierunku. Od czasu wyjazdu moja koleżanka odezwała się raz, w celu zrobienia mi awantury, że na facebooku wstawiłem zdjęcie, na którym brzydko wyszła. Zdjęcie grupowe.
Po kilku miesiącach znów zaczeła się odzywać. Poprosiła o pożyczkę pieniędzy. Żaliła się, że ma trudną sytuację, bo czynsz jej podnieśli, więc jeszcze tego samego dnia zrobiłem jej przelew.
Na oddanie pieniędzy, czy w ogóle jakikolwiek kontakt czekam do dziś. Sytuacja miała miejsce w styczniu. Wygląda na to, że koledzy są niektórym potrzebni tylko wtedy, kiedy są rzeczywiście potrzebni. Kwota duża nie była, ale chodzi o sam fakt. Ale podobno nie należy płakać w takich sytuacjach. Bo to nie są stracone pieniądze. Kupuje się za nie spokój od roszczeniowych znajomych.
znajomi
Ocena:
37
(207)
Komentarze