Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68276

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia dotyczy mojego hobby oraz tego jak inni starają się pomóc mi w rozwinięciu siebie i moich działań.

Otóż robię zaproszenia ślubne. Poświęcam na to praktycznie każdą wolną chwilę.
Swoje prace umieszczam na blogu. Lubię się pochwalić tym co urodziło się w mojej głowie, a i krytyka każdego rodzaju bardzo mi się przydaje i wszelkie porady biorę sobie do serca.
Może właśnie dzięki temu już 4 pary powiadomiły o swoim ślubie właśnie na moich pracach :)
Czytelniczki bloga same napisały do mnie czy jest możliwe abym wykonała zaproszenia na ich ślub. Bardzo mnie to ucieszyło, tym bardziej, że dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą, chociażby na zakup tego co jest mi do tworzenia zaproszeń potrzebne :)

Ceny zaproponowałam niewielkie, bo po 2-2,5 zł za sztukę, gdzie koszt 1 zaproszenia to ok 1,30-1,70 zł. Wszyscy zadowoleni, a zwłaszcza ja, bo mogłam czytelników śmiało powiadomić o tym, że mogę zaproszenia zrobić także dla innych, a nie tylko dla siebie "do pudełka".

No i się zaczęło (skopiowane wiadomości):

1. "Potrzebuję 120 zaproszeń, takich jak wrzuciłaś 3 dni temu. Płacę 100 zł ale dopiero jak je dostanę" - no chyba nie.

2. "Znalazłam takie zaproszenia (tu link do zdjęcia). Umisz zrobić? Bo one idealnie by pasowały do mojego pomysłu. Tylko jaka cena?" - żadna. Nie kopiuję innych wzorów, wszystko wymyślam sama.

3. Tu wszystko ustalone, pani zdecydowana, wzór wybrany, tekst na zaproszenie też, zaliczka wpłacona (niewielka bo niewielka ale tak się dogadałyśmy). Ale dostaję ostatnią wiadomość: "Aha, ja wezmę te zaproszenia tylko do tego chcę jeszcze winietki na stół z tym samym wzorem, z tym, że już za nie nie dopłacę, bo będzie za drogo". Nie zgodziłam się i teraz toczy się bój o zawrotną kwotę 50 zł zaliczki, którą mam oddać, bo nie dopełniłam warunków umowy(?). No nie oddam, bo dogadałyśmy się co do wszystkiego (o winietkach nie było mowy) i za tą kwotę dokupiłam część materiałów (papier, wstążki, cyrkonie).

4. "Mam propozycję. Widzę, że chcesz sprzedawać zaproszenia. Ja potrzebuję 56 zaproszeń. Może zrobiłabyś mi wzór ten i ten, a ja za to zareklamuję Cię wśród znajomych i w internecie" - oczywiście po wymianie maili okazało się, że reklama ma być jedyną formą zapłaty :)

Wpis o tym, że oferuję sprzedaż zaproszeń dodałam 8 dni temu. Te wiadomości dostałam w ciągu ostatnich 4 dni. Do tego zaczęły się pojawiać pod moimi wpisami komentarze, że nie oddaję pieniędzy, kradnę, nie potrafię robić zaproszeń i inne podobne. Musiałam na jakiś czas dodawanie komentarzy zablokować.
I zastanawia mnie skąd taka złość w ludziach. Bo nie chcę zrobić czegoś za półdarmo, a nawet dopłacić do tego z własnej kieszeni? Wiem, że to moje hobby ale nie znam tych osób i nie zamierzam robić im ślubnych prezentów. Bo nie oddaję zaliczki, którą ustaliłyśmy jako bezzwrotną, kiedy wina leży po stronie KUPUJĄCEGO? Bo nie chcę skopiować czyjejś pracy, a mówiąc wprost ukraść jej?

Na szczęście trafiły się kolejne 3 dziewczyny, z którymi świetnie się dogadałam i jestem w trakcie tworzenia zaproszeń dla nich :)

internety

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 428 (482)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…