Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68282

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowiem historię o mojej byłej teściowej. No, prawie teściowej, bo do ślubu finalnie nie doszło. Uprzedzam, będzie długo i z żalem.

Na studiach poznałam chłopaka, nazwijmy go Adam. Scenariusz dość standardowy - randki, zakochanie, potem plany idące dalej, jak wesele, dzieci i wspólne mieszkanie. Byliśmy młodzi, ale czuliśmy się ze sobą świetnie. Ojca Adama poznałam dość szybko. Chociaż miał wiele wad, dla mnie był w porządku i nawet się polubiliśmy.

Jakoś tak rok po rozpoczęciu tego związku, Adam postanowił zapoznać mnie ze swoją mamą, która mocno nalegała na to spotkanie. Była to dość ciężka sprawa, bo ona mieszkała i prowadziła pensjonat kilkaset kilometrów od naszego miasta. No ale dla niego wszystko - wzięłam w pracy urlop i pojechaliśmy tam na wakacje.

Nie powiem że nie, miałam dużego stracha. Głównie dlatego, że:
a) Była to kobieta z gatunku takich, które nigdy w życiu nie gotowały, nigdy w życiu nie sprzątały i nigdy w życiu nie musiały same na siebie zarabiać.
b) Miała skończone na tyle dobre i zagraniczne studia, że na ludzi mojego pokroju (studiujących na zwykłej państwowej uczelni i pracujących na swoje utrzymanie) patrzyła z góry.
c) Nigdy jeszcze nie zaakceptowała żadnej dziewczyny Adama, przez co Adam patrzył na nie mniej przychylnie i szybko się rozstawał.
d) "Nie lubiła grubych ludzi" - jak to określił Adam, zauważając, że moja waga jest lekko (serio, lekko!) wyższa, niż powinna. Jak to możliwe, skoro Adam i jego siostra byli raczej pulpetami, tego nie wiem. Na swoje dzieci pewnie nie patrzyła aż tak krytycznie.

To wszystko sprawiło, że nie chciałam jechać, ale Adam przysięgał, że tak wspaniałej kobiety jeszcze nie poznał, że jego mama tak naprawdę jest dobra, że w stu procentach mnie zaakceptuje, tak samo jak jego ojciec.

Pomimo moich szczerych chęci, nie zauważyłam akceptacji, nie zauważyłam też chęci poznania mnie, czy nawet rozmowy. Pani Teściowa patrzyła na mnie z góry od momentu, w którym dowiedziała się o zawodzie mojego ojca (hydraulik) i nie przestała do samego końca pobytu, który mocno się skrócił.

Z początku umowa była taka, że przyjedziemy na miesiąc i będziemy trochę pomagać przy motelu w zamian za pokój. Dzień później okazało się, że PT zwolniła dwie sprzątaczki, by uciąć koszty, skoro my postanowiliśmy się zająć tym miejscem. To znaczy, jak szybko PT zakomunikowała, Adam nic nie będzie robił, bo się musi uczyć. W efekcie zostałam sama na placu boju, mając na głowie pranie, sprzątanie, obsługę trzydzieściorga gości i zajmowanie się ogrodem. I to wszystko nie mając ani doświadczenia, ani przeszkolenia w hotelarstwie.

Było źle. Adam całe dnie w książkach lub nosem w telewizorze, a ja czasem do dziesiątej wieczorem zajmowałam się tym miejscem. Po dziewięciu dniach harówki, powiedziałam w końcu dość. Adamowi wyznałam prawdę, a PT powiedziałam, że pilnie muszę wrócić do pracy. Ona, jak od początku pobytu, nawet nic więcej nie powiedziała. Dopiero Adam wieczorem powiedział, że należy mi się wynagrodzenie za pracę. Co prawda nic o tym nie wspominaliśmy, w końcu przyjechałam tam odwiedzić jego rodzinne strony, a nie zarabiać jako pokojówka na usługach teściowej. On jednak naciskał, a ja w końcu skapitulowałam i uznałam, że może to i jakieś wyjście - gdy (o ile w ogóle) jeszcze się tam pojawię, to będę miała dobre alibi, by więcej pokojówki nie były zwalniane do domu. Mocno się zdziwiłam, gdy dowiedziałam się, że moja praca przez 9 dni po jakieś 10 godzin była dla PT warta trzysta złotych, czyli jakieś trzy złote za godzinę. Adam szybko mi wyznał, że zazwyczaj dziewczyny robiły to wszystko szybciej (hm, może dlatego że były dwie?), a stawka 6 złotych na godzinę była w jego miasteczku na porządku dziennym. Nie byłam biedna, zarabiałam wtedy dobre dwa tysiące na czysto ze swojej etatowej pracy. Moja kariera pokojówki na szczęście dobiegła końca, wyjechałam jak wystrzelona z procy, Adam został na miejscu jeszcze przez trzy tygodnie.

I to był pierwszy poważny kryzys. Adam był oschły i po paru dniach wyznał mi, że matka mu powiedziała, że "nie jestem dziewczyną dla niego". Podobno nie ubieram się dość elegancko (ciekawe po co mi galowy strój do czyszczenia toalet), jestem za gruba (no dobra, 60 kilo przy 158 centymetrach to nie figura modelki, ale nie przesadzajmy), nie mam dostatecznie dobrze sytuowanej rodziny (no fakt, moja rodzina to raczej przeciętni Kowalscy, chociaż zawsze starałam się wzlecieć ponad to) i ogólnie ona ma dla niego idealną kandydatkę, która zaraz kończy (opłacone, naturalnie, przez hojnych rodziców) studia prawnicze. I tak to by się skończyło, gdyby nie to, że byłam zakochana i przekonałam go, by zignorował jej słowa. Jakoś przetrwaliśmy ten kryzys, a PT nie widziałam już więcej. Nie dostałam zaproszenia na żadne wydarzenie rodzinne i nie planowałam też się na żadnym pokazywać.

Dwa lata później, gdy Adam skończył studia i ja byłam na ostatnim roku, na moim palcu pojawił się pierścionek. I to był właśnie początek końca. Kiedy jego matka się dowiedziała o naszych śmiałych planach, próbowała najpierw rozszarpać jego "Przecież miałam dla ciebie taką fajną, SZCZUPŁĄ, wykształconą dziewczynę!", a potem mnie "Chcesz go złapać na dziecko i wydrzeć NASZE PIENIĄDZE!". Usłyszałam też sporo krępujących pytań, klasykiem było pytanie o liczbę moich partnerów seksualnych. Stuprocentowo zgodna z prawdą odpowiedź "Cztery razy mniej, niż pani syn" chyba jej nie usatysfakcjonowała. Piekło telefoniczne trwało dwa dni, aż Adam pojechał do niej na poważną rozmowę.

I ta rozmowa przesądziła o naszej przyszłości. PT prosto z mostu ogłosiła, że jeżeli weźmiemy ten ślub, oni przestają dawać Adamowi jakiekolwiek pieniądze, zostanie wydziedziczony i wystawią mu rachunek za wszystkie pieniądze utopione w jego edukację. To wystarczyło, by Adama złamać. Poprosił o zwrot pierścionka i szybko zamieniliśmy wynajmowane mieszkanie na dwa oddzielne. Więcej się nie zobaczyliśmy i może to lepiej.

Z perspektywy czasu widzę, że PT wyświadczyła mi przysługę, uświadamiając, z jakim maminsynkiem chciałam się wiązać.

I w sumie tylko jedna rzecz mnie jeszcze zastanawia - ciekawe jak PT zareagowała, gdy dowiedziała się, że starszy brat Adama jest gejem.

rodzina

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 598 (678)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…