Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#68306

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak już kiedyś wspomniałam pracuję jako informator turystyczny, ale również zdarza mi się pomagać w restauracji. Jako, że mamy teraz nalot praktykantów z uczelni to musimy się dzielić obowiązkami. Temat studentów zostawmy na inną historię. Ostatnio spotkały mnie dwie piekielności na mojej zmianie w restauracji.

1)Przyszła sobie większa grupka ludzi (ok. 9-10), połączyła dwa stoliki zabierając nam przy tym trochę miejsca i krzesła dla innych gości. Sala jest na 130 osób a przy niedzielnym ruchu wszystkie miejsca są zajęte, więc każda wolna przestrzeń się liczy. Państwo zamówili jedzenie za dość pokaźną sumę. Jako że koordynuję po części kelnerki na sali (razem z koleżanką) to mówiłam, która ma co wynieść. Schody zaczęły się najpierw przy podawaniu rosołu. Jedna kobieta chce rosół i to koniecznie bez makaronu, bo ma jakieś swoje urojenia czy złe przeżycia. Pal licho. Ruch jak w Rzymie, ludzi masa, kolejka się ustawiła na pół sali (zamawia się u nas przy kasie, bo lepiej jest ogarnąć). Ok, kucharka dała bez makaronu. Zanoszę. Pani twierdzi, że coś tam, że miał być na dwóch talerzach, że na pół… nosz kurna! Pełna sala do obsługi i nie możemy się rozdrabniać nad każdym, bo po prostu dostaniemy opieprz od szefowej. Nerwy mnie poniosły, pytam innej kelnerki czy doniesie im kompoty. Bierze na tackę, donosi sztućce itd. Zaczęli coś tam jej zarzucać, że najpierw zupa, później kompot czy coś takiego… no niedopuszczalny błąd… Przyszła wpieniona i mówi, że prawie miała ochotę rzucić im tę tackę na stół. Uspokoiłam się nieco. Rozniosłam innym dania. Zbliżała się pora mojego wyjścia do domu. Przychodzi kelnerka i mówi, że jedna z nich powiedziała, że zamiast 8 rosołów to miało być 9. Ja ZONK, bo przecież pisze jak byk na ticketach, że 8. Po czym koleżanka kończy, że matka chciała dostać jeden rosół za darmo i myślała, że jej się to uda, ale niestety przeszkodziła jej własna córka, która powiedziała: mamusiu, ale przecież zamawiałaś 8…

2) Historia, którą przyniosła koleżanka kelnerka z sali, podczas gdy my miałyśmy chwilę oddechu po 4 godzinach chodzenia bez jakiejkolwiek przerwy. Przyniosła jakieś resztki ze stołu, pokazuje i mówi szefowej, że pani znalazła SZKŁO w kotlecie i żąda w zamian albo fileta albo schabowego… szefowa zonk, patrzy na nią jak na głupka, ale wydać wydała. Biorę to szkło do ręki, przykładam do szklanki na kompoty, no nie pasuje za cholerę. A grubszych szklanek już nie mamy, bo jedynie jakie jeszcze są dostępne to firmowe literatki, albo szklanka po latte. Wszystko cieńsze od tego kawałka szkła. Kuchnia się zastanawia, że może w panierce coś było, ale przecież to nie możliwe żeby taki gruby kawał szkła mógł się zapodziać w panierce, zresztą skąd by się tam wziął. Po chwili zrozumiałyśmy, że babka po prostu była dalej głodna i podłożyła szkło, żeby dostać porcję za free! Jakim trzeba być człowiekiem, żeby robić takie numery?! Żadna z nas tego nie mogła zauważyć, bo jak zwykle ruch był znaczny. Gratuluję pomysłu na darmową porcję!

gastronomia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (24)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…