Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#68370

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Restauracja w której pracuję sąsiaduje z fast foodami, więc aby się "dostosować" do zasad wolnego rynku, właściciel zadecydował o stworzeniu "kuponów" na wzór i podobieństwo tych fastfoodowskich(zbiór kuponów, dzięki którym daną potrawę można nabyć o parę złociszy mniej).
Niestety w ramach cięcia kosztów, nie najęliśmy ludzi od ich rozdawania, ale za to dostaliśmy dwugodzinne dyżury, kiedy to w pobliżu restauracji mieliśmy je rozdawać i zapraszać do restauacji.
Szefu skopiował jeszcze pomysł z pewnego programu i kazał przygotować małe próbki jedzenia-pierożki z kurczakiem i farszem po meksykańsku po jednym dla każdego zainteresowanego.
Brzmi fajnie, bo każdy powinien zareagować pozytywnie, nie?
No prawie.

-Ludzie
a)uciekający:
Nie przesadzam. Niektórzy widząc nas, potrafili przejść na drugą stronę ulicy, ominąć nas i wrócić na chodnik za nami. Czego się bali? Nie wiadomo.
b)trollujący
Stoi facet, zadaje pytania o restauracje, ofertę, składy i inne. Po wielkim produkowaniu się, oznajmia "Łee, i tak nie chodzę do restauracji" i odchodzi.
c)traktujący jak służbę:
Dokładnie jak Biuro Informacji Turystycznej i lokajów w jednym. Gdzie jest jakiś hotel wskazać mogę, ale zanieść walizki oburzonemu staruszkowi juz nie.
d)krzykacze-egocentrycy:
Z odległości dziesięciu metrów potrafili krzyknąć "Dziękuję, nie jestem zainteresowany!", mimo że w ogóle nawet ich nie widzieliśmy, albo nie przyszło nam w ogóle do głowy do nich podejść.
Tak samo wkurzający okrzyk "Nie!" był gdy podchodzili. Wystarczyło normalnie powiedzieć.

-Matki z dziećmi:
Tu mamy różne wariacje:
a)Matki podchodzące i pytające "A czy to jest z glutenem? Bo moja kiziamizia pucipuci maluńka może mieć uczulenie na gluten. Nie wiem sama czy w ogóle ma, ale jakby coś się jej stało to was pozwę!"
b)Matki mające wyrąbane na swe pociechy, dziwiące się że dziecko powinno uważać oraz że ADHD nie jest wymówką na wpadanie na obcych ludzi.
c)Matki odciągające od nas swoje pociechy z taką mocą, jakbyśmy mieli z nimi podpisać cyrograf o odwiedzanie restauracji ich własną krwią, a potem wręczyć pierożek wypełniony po brzegi kokainą i marichuaną oraz herą w strzykawce z igłą używaną przez chorego na HIV.

-(dodatek specjalny)janusze:
a)kombinujący:
Bo oczywiście jeden pierożek więcej jest niewystarczający, a typowy janusz chciałby najlepiej nażreć sie jak świnia za darmo i bardzo się dziwił, że jego "kamuflaż" w postaci zdjęcia czapki i założenia ciemnych okularów nie działa, tak samo jak wykłócanie i groźby.
b)szukajacy sposobów do kłótni
Podchodzi janusz, zaczyna narzekać "że w tych restauracjach to wszystko gotowe majo, klienta nie szanujo, ludzi oszukujo, na cenach zdzierajo, bo on ze szwagrem był w bardze mlecznym za Gierka i wydał mało, a zjadł dużo, a tu tak oszukujo, dokładek nie dajo, wszystko liczo, chemię pakujo". Na zaprzeczenie(bo musimy), że nasza restauracja taka nie jest, robi wszystko na świeżo od zera, janusz zaprzecza, "bo on wie lepij, co z tego że kucharz, ty udajesz żeś kucharz. Co? Ja mam iść zobaczyć wasza kuchnia? Jo nic nie byda oglondoł, ja wim swoje!". Pogadał, pogadał i widział że w końcu nie zaprzeczamy, tylko go ignorujemy, poszedł przekonany o swojej racji.
c)Krul ulicy.
Był jeden. Podchodzi. Stoi obok nas. Na nasze zaproszenie, kupony, jakiekolwiek zawołania nie reaguje. Podchodzi do mnie na odległość praktycznie 15 cm i podnosi rękę, pokazując palcem gdzieś dalej. My stoimy, nie robimy nic. On znów macha ręką, stojąc cały czas twarzą w twarz ze mną.
Naraz jak nie ryknie, że aż mało tacy z pierogami nie puściłem:"NO WON Z MOJEJ ULICY! POKAZUJĘ, NIE DOŚĆ ŻE GŁUPIE, TO JESZCZE MI BYDŁO PO ULICACH ŁAZI!".
Bluzgał nas, a my z racji tego, że dziadka przecież na oczach przechodniów(którzy swoją drogą mieli z tego całkiem niezły ubaw) nie uderzymy, wycofaliśmy się w stronę restauracji. Gdy opuściliśmy ulicę, dziadek wrzasnął za nami "NO I DOBRE, NIE BEDZIE MI SIĘ TU BYDŁO PO MOJEJ ULICY PANOSZYŁO, JA SOBIE NIE ŻYCZA" i zniknął na dobre.


EDIT:Co do 2c: Moi drodzy, KAŻDE pierogi zawierają gluten, a osoba rzeczywiście uczulona na niego wie o tym. Osoba która wydziwia i robi sobie dietę bezglutenową, "bo to modne" nie zna takich podstaw.
Naprawdę nie rozumiem, skąd doszliście do wniosku, że nie znam się na tym, co gotuję i co mam na składzie w kuchni. Internetowym napinaczom zalecam czytać ze zrozumieniem, bo tego Wam najbardziej brakuje. Miłego dnia!

promocja restauracji

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 100 (278)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…