Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68431

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dużo osób opisuje jaki syf ludzie potrafią zostawić w wynajmowanych mieszkaniach. A co jeśli ktoś kto nie sprząta ma chorobliwą manię zbieractwa? No właśnie.

Czasami dorabiałam sobie z mamą sprzątając prywatne mieszkania. I tak trafia się małżeństwo, które chciałoby żebyśmy posprzątały szafki kuchenne, umyły okna i jeśli starczy czasu to ogarnęły ogólnie kuchnię.
Wchodzimy i pierwsze co się rzuca w oczy to mnóstwo rzeczy. Wszędzie, na stole, na parapecie, na blacie. Jakieś stare sprzęty kuchenne i ogólnie góra rupieci. Pośród tego młoda mama karmi dwójkę dzieci w wieku ok. 3 lat. Pomiędzy kręcą się dwa psy. Pani mama mówi co ma być zrobione, zabierze dzieci na dwór, z nami zostanie mąż. Wróci za 4 godziny, bo tyle czasu powinno wystarczyć.

Jakieś płyny zawsze nosiłyśmy własne ale pytamy o jakieś mleczko, czy cokolwiek do czyszczenia. Pani ma płyn do naczyń, nic poza tym. Na pytanie o domestos zapytała co to jest. No nic poradzimy sobie jakoś.

Zaczynamy od szafek kuchennych, wyciągamy szklanki, słoiki, miseczki i przeróżne rzeczy w ilości takiej, że dla wojska by starczyło. Wszystko brudne, lepi się do rąk. Więc ja opróżniam, mama wszystko myje.
Sama szafka nie myta nigdy. W międzyczasie gadka szmatka z panem mężem, który mówi, że on pracuje a żona zajmuje się dziećmi, ale nie sprząta bo maluchy są bardzo wymagające. Ciekawie.

Szafka nad zlewem z wewnętrzną suszarką na talerze. Po raz pierwszy mam odruch wymiotny. Talerze brudne, suszarka pokryta w 90% czarną pleśnią. Pan mąż mówi, żebyśmy te talerze zostawiły tam bo oni ich używają codziennie. Szybko z mamą wymieniamy przerażone spojrzenia, ale nie będziemy się wtrącać. Szafki pokryte tłustym, paroletnim kurzem. Czas ucieka bo minęły ponad 2 godziny, a my jeszcze w lesie.

Kolejna szafka, mam łzy w oczach. Wyjmuję leki (przeterminowane o 2 lata), masę śmieci, brudne kubeczki po jogurtach z zapleśniałymi resztkami w środku, przeterminowane gerbery dla dzieci. Prosimy o worek na śmieci, żeby to wyrzucić, ale pan mąż mówi, że mamy mu to podawać a on to przejrzy. To mu podajemy, a on to kładzie gdziekolwiek, czyli na stół i podłogę. Przy zapleśniałych opakowaniach po jogurtach, pytam po co mu to. On to przejrzy, coś się przyda.

Zanim skończyłyśmy same szafki, w kuchni urosła ogromna sterta tych wszystkich rzeczy. Mamy jeszcze pół godziny, więc pan chce żebyśmy zobaczyły do zmywarki bo "tam coś śmierdzi". Zmywarka odłączona od prądu, nigdy nie była używana. Żeby ją otworzyć musiałyśmy przełożyć (bo nie mogłyśmy wyrzucić) masę śmieci i rupieci. Kuchnia już cała zawalona, ale dostajemy się do środka zmywarki.
Uderza nas okrutny smród i ciężko opisać to słowami. W środku mnóstwo wody, która, wnioskując z opowieści stała tam od 2 lat.

Ogólny obraz to mnóstwo śmieci, podłoga pokryta zaschniętym brudem, kuchenka czarna, nic nigdy nie umyte. Okna przebijały się zza tych rupieci, ale podwórka nie widać, bo całe pokryte tłustym, paroletnim brudem.

Żeby nie przedłużać, jak wróciła pani mama z dziećmi zadała tylko pytanie jak to nie zdążyłyśmy umyć okien. Byłyśmy tak przerażone tym co widziałyśmy, że nie dyskutowałyśmy. Zapytałyśmy tylko jakim cudem, przez dwa lata nie zajrzeli do zmywarki, skoro czuli, że coś śmierdzi.

Po wyjściu stamtąd, do końca dnia, nic nie mogłyśmy już przełknąć. Do dzisiaj mam w głowie obraz dzieci, jedzących przy brudnym stole, z brudnych talerzy, które stały na suszarce pokrytej pleśnią.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 551 (581)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…