Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68527

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w Monachium. Za kilka dni rozpoczyna się tu jeden z największych europejskich festiwalów - Oktoberfest.

Na Oktoberfeście próbuje zarobić każdy - od największych klubów i hoteli, przez małe budki z kebabem i zapyziałe bary, po zwykłych Monachijczków. Ceny za nocleg windowane do granic absurdu, hotele 100% zabukowane już na miesiące przed Oktoberfestem. Również za prywatne noclegi trzeba słono płacić.

W knajpie, w której pracuję mam takiego stałego klienta. Facet w wieku 50+, utrzymujący się z pomocy socjalnej, wiecznie bez pieniędzy (ale na piwko i automaty kasa się zawsze znajdzie), chronicznie chory (nie wiadomo na co). Mimo to jakoś tak go lubiłam ;) Kiedyś w rozmowie wspomniałam mu o moim znajomym, który wynajmuje dwa pokoje w swoim mieszkaniu turystom na Oktoberfest i zarabia na tym kosmiczne pieniądze.
Facet podumał trochę i stwierdził, że on też może wynająć pokój w swoim mieszkaniu, a że nie ma dostępu do internetu, poprosił mnie o wrzucenie odpowiedniego ogłoszenia na airbnb.
Zgodziłam się, bo i on pomógł mi kilka razy, tłumacząc zawisłości niemieckiej biurokracji. Potrzebowałam zdjęć mieszkania, więc podjechałam do niego do domy cyknąć parę fotek.

Cóż - syf panujący w mieszkaniu i generalnie standard taki, że wstydziłabym się tam zaprosić znajomych, a co dopiero wynajmować obcym ludziom. Ciasno, brzydko, brudno. Z niesmakiem cykałam kolejne fotki i w końcu zapytałam, za ile chce pokój wynająć. Suma jaką wymienił jest mało ważna, powiem tylko, że to cena porównywalna z ceną za pokój dla dwóch osób w pięciogwiazdkowych hotelach. Zapytałam czy zdaje sobie sprawę, że to bardzo drogo. Stwierdził, że on słyszał, że to normalna cena za pokój dla dwóch osób w czasie Oktoberfestu. Moje argumenty o standardzie i odległości od centrum go nie przekonały. No cóż, wrzuciłam ogłoszenie - w końcu jestem tylko pośrednikiem, więc...

Parę osób okazało zainteresowanie, większość sądziła jednak, że podana cena to jakaś pomyłka, gdy uświadamiałam ich, że podana cena jest poprawna, wszyscy rezygnowali.

Facet codziennie dopytywał się o zainteresowanie pokojem. Uczciwie powiedziałam, że nikt tego pokoju nie chce za taką cenę. Zaproponowałam nawet, aby wynajął pokój dwójce moich znajomych, którzy przyjeżdżają do pracy na Oktoberfest. Nie mogli, co prawda, zapłacić tak dużo, ale porządne i ciche chłopaki, którzy potrzebowali tylko miejsca do przespania się. Nie zgodził się.

W sobotę, gdy znów powiedziałam mu, że zainteresowanych brak, zrobił mi awanturę. Że go oszukałam, że tylko czas zmarnował, że gdyby szukał najemców na własną rękę, to już dawno by znalazł i że na pewno wszystkich chętnych odsyłałam do innych mieszkań (tak jakbym prowadziła jakąś agencję). Generalnie przykro mi się zrobiła, ale kiedy stwierdził, że mam mu zapłacić kwotę, jaką jego zdaniem stracił przez to, że JA mu nie znalazłam żadnych chętnych na nocleg, to najpierw mnie zatkało, a potem opieprzyłam go od góry do dołu. Stwierdziłam, że od tej pory nie będę się z nim nawet wdawać w żadne prywatne rozmowy, a tym bardziej w niczym pomagać.

Dziś w pracy dowiedziałam się, że zdążył już w całej okolicy opowiedzieć jak to go "oszukałam". No cóż, tyle dobrego, że chyba nikt nie zrozumiał na czym polegało to oszustwo.

uslugi

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 419 (443)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…