Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68559

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio na National Geographic leci program pod wdzięcznym tytułem "Komornicy". Ze względu na branżę w której pracuję, oglądam z ciekawością, bo biuro firmowego windykatora mam pod drugiej stronie korytarza, a nadal niewiele wiem o tym, czym się właściwie zajmuje.

Są różne sytuacje, ja rozumiem utratę pracy, zdrowia, czy po prostu potknięcie życiowe i problemy finansowe. Wystarczyłoby wtedy zadzwonić, wyjaśnić jaka jest sytuacja, i gotowe. Jest możliwość, w takich przypadkach, odłożenie płatności rat nawet na 6 miesięcy.

Ale nie.
Lepiej jest nie odbierać telefonu, udawać że się nie istnieje a jak się już telefon łaskawie odbierze to krzyknąć: "JA WAM NIC NIE MUSZĘ, ZŁODZIEJE PŁACIĆ!" (autentyczny cytat). Oczywiście w pewnym momencie firma wysyła monity do klienta. Koszt każdego? 15 zł. OCZYWIŚCIE dodane do ogólnej kwoty pożyczki do spłacenia. Czasami, po otrzymaniu pierwszego monitu klient przypomina sobie że jakąś pożyczkę brał i wtedy dzwoni z krzykiem że "JAKIM PRAWEM MY MU WYSYŁAMY TO GÓ**O, ON PAMIĘTA!" (również autentyczny tekst klienta).

Po pewnym czasie, gdy wpłaty nadal niet, pora na odwiedziny u klienta. Więc jadę z nadzieją że zastanę K w domu. Czasami zdarzy się spotkać rodzinkę, która nagle dowiaduje się że syn/mąż/żona/córka ma do zapłaty 400zł, i jak nie zapłaci do końca tygodnia to zaczną się odwiedziny komornika w asyście policji, a nie gościa w gajerku. Z reguły pomaga, rodzinka wbija klientowi do głowy oczywistą oczywistość, że jak się zobowiązało do czegoś to się należy wywiązywać. Pięknie.
Są jednak przypadki że wydzwania do mnie rodzinka w Sobotę tuż przed północą, i ku**ami i ch**ami grozi abym anulował ratę bo jak nie, to... Właściwie to się jeszcze nie dowiedziałem co.

Są też klienci którzy myślą że są sprytni. Dzwonię do jednego, mówi że już opłacił, on mi wyśle dowód przelewu. Po trzech dniach nic, dzwonię raz jeszcze. To samo, już wysyła dowód. I tak w kółko. W końcu przestał odbierać telefon. Pora odwiedzić. Osiedle zamknięte, punkt dla niego.

Dzwonię więc do zakładu pracy. Facet oddzwania po godzince, okazuje się że "telefon zgubił" i zapomniał opłacić (Tak, dwa monity które przyszły pod adres zamieszkania to pewnie do zaginionego brata bliźniaka). No dobra, załóżmy że wierzę. Facet się zreflektował, opłacił, słodko.

I tak co miesiąc. Ile to się historii nasłuchałem o sobie i firmie to moje.
Tekst "Ja nic nie muszę" - na porządku dziennym.
A jak przyjdzie co do czego i komornik siądzie na ruchomościach lub wypłacie, to leci Janusz do TV bo "złodzieje mnie naciągnęli bo ja czytać umowy nie musiałem" (również cytat klienta, z poprzedniej roboty).

A ja głupi zawsze myślałem, że jak się do czegoś zobowiązuje podpisem, to wypada się z tego wywiązać.

klienci zobowiązania

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 246 (332)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…