Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68616

przez (PW) ·
| Do ulubionych
A jak już tak piszę o tym wyrodnym rodzicu, to napiszę coś jeszcze.

Po tym, jak się cudownie odnalazłam, ojciec pragnął pokazać jaki dobry jest. Więc zabrał mnie na zakupy pt. spodnie, bluzki tym podobne. Zafundował mi założenie tipsów i odpalił coś w ramach kieszonkowego. Po uzgodnieniu z moją matką, zadeklarował się kupić mi podręczniki do szkoły. Rzucił się, nie powiem, wszystkie nówki nie śmigane.
Jak wrócił z zakupów rzucił tekstem do mojej mamy tekstem:
[O]: Gosia, ty wiesz ile ONA kosztuje?
[M]: Tak, wiem, kupuje jej książki co rok, od 10 lat. A teraz powiedz ile zapłaciłeś za komplet podręczników.
[O]: Ponad 300 zł (nie było w tym komplecie książek do języków, bo jeszcze poziom nie był wyznaczony).
[M]: Właśnie, a ja mam od ciebie 280 zł miesięcznie na dziecko.

Tatuś spalił buraka, chyba mu się głupio zrobiło. Ale nie na długo zrozumiał, bo kiedy mama poszła do sądu o podwyżkę alimentów na 500 zł (nie dostałam tylu, musiał urwać 50 zł), miał wielkie pretensje do mnie i do mamy. No tak, bo przecież dzieci żywią się tym, co znajdą na ulicy, a skoro matka miała mnie pod opieką, to on nie musi się dokładać. Ech.

Od razu powiem, że dogadanie się z nim, że matka wycofa sprawę alimentów, i on będzie płacił do ręki, w ogóle nie wchodziła w grę. Zapłaciłby raz, a potem rzucałby po 50 zł, bo on nie ma (a udowodnić że ma nie szło, bo pracował na czarno za granicą). A tak z funduszu co miesiąc pewne pieniądze były.

"tatuś"

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 253 (353)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…