Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68646

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dla jasności pracuję za granicą. Jeżdżę służbowym samochodem do pacjentów w ich prywatnych domach. Cel: czynności medyczno-pielęgnacyjne. To w skrócie.

Tak się złożyło, że w nocy przed poranną zmianą się rozchorowałam. Dolegliwości żołądkowo-jelitowe.

Jak najszybciej (o 1:00 w nocy) poinformowałam kierownika. Dodałam zgodnie z prawdą, że czuję się fatalnie i mam do tego bóle i zawroty głowy.

Co usłyszałam od kierownika?
"W biurze są materiały na inkontynencję i możesz ich użyć. Nie ma nikogo na zastępstwo i musisz przyjść do pracy."

Czyli krótko mówiąc dostałam nakaz przyjścia do pracy w takim stanie i pojechać do pacjentów z pampersem na czterech literach.

Pomijając fakt mej niezdolności do pracy, jak można narażać pacjentów na zarażenie się, gdzie u starszych, schorowanych ludzi biegunka jest bardzo niebezpieczna...

Olałam ten nakaz i poszłam do lekarza. Mam zwolnienie lekarskie i rozwścieczoną szefową na głowie, która rzuciła się do mnie z pretensjami.

Jutro zamierzam wraz z przedłużeniem zwolnienia lekarskiego dostarczyć wypowiedzenie umowy o pracę. Nie jestem psem, żeby mnie tak traktować.

Cóż... Wszędzie jest dobrze tam gdzie nas nie ma...

Chory pracuj

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 448 (492)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…