Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68707

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stałam sobie w moim sklepie przy kasie. Przed drzwiami (otwartymi) zatrzymała się grupka młodych ludzi. Przez chwilkę tak sobie stali praktycznie w drzwiach i rozmawiali, nic niezwykłego. Niespecjalnie się przysłuchiwałam, bo co mnie obchodzi, o czym tam gadają, ale siłą rzeczy ich słyszałam. W którymś momencie dotarły do mnie słowa jednego z [M]łodzieńców.

M - No, to ciekawe, czy dam radę sięgnąć tą tequilę...

Krótkie wyjaśnienie: Po wejściu do sklepu staje się naprzeciw szyby, za którą są towary. Szyba sięga do wysokości jakichś dwóch metrów, powyżej jest ze dwadzieścia centymetrów przerwy, a pod samym sufitem jest jeszcze półka, na której właśnie są wystawione tequile, też za szybką. Wysoka osoba mogłaby sięgnąć przez tę przerwę do butelek na półce. "Okno" w szybie, przez które odbywa się sprzedaż i gdzie znajduje się kasa jest ze dwa metry w lewo, więc stojąc przed drzwiami nie da się zobaczyć kogoś przy kasie. Mam nadzieję, że w miarę jasno;)

Zrobiłam więc krok w stronę wejścia, w rękę chwyciłam gaz pieprzowy "w razie czego" i po chwili doczekałam się młodzieńca. Widząc mnie, zatrzymał się z ręką już wyciągniętą w górę.

M - Ale jak... To pani...?

A ja tylko uniosłam brwi i rękę z gazem, żeby ostrzec, jak się próba kradzieży skończy. Chłopak najwyraźniej odzyskał rezon, bo całą sytuację skwitował:

M - Yyy... Ja tylko żartowałem, co pani na mnie z gazem! Traktujecie klienta jak złodzieja, idę gdzie indziej zrobić zakupy!

No normalnie obraził się na mnie i w ogóle foch, z takim wyrzutem to powiedział ;)

sklepy

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 438 (476)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…