Z pamiętnika laborantki.
Nieodłącznym elementem wystroju wnętrza każdej przychodni są wszelkiego rodzaju karteczki z informacjami poprzyczepiane w strategicznych punktach. Tak jest i na drzwiach mojego laboratorium. Niektóre informacje być muszą, inne niby nie, ale są po prostu przydatne (jak np plakat ilustrujący w jaki sposób trzymać wacik po pobraniu aby zminimalizować ryzyko siniaka).
Tak więc moi drodzy, skoro mają one służyć ogółowi, uszanujcie proszę to, że ktoś musiał usiąść, wypisać każde ogłoszenie, w przypadku wspomnianego plakatu dorysować odręcznie kolorowe ilustracje poglądowe - chociaż wcale nie musiałam go w ogóle robić - po prostu uważałam go za przydatny i pomocny - nie dla mnie, bo to nie ja będę chodziła z siniakiem, jak zegnę rękę, ale dla innych.
Usiąść, napisać, narysować - trud niby nieduży i pot litrami z czoła się nie leje, ale szlag człowieka trafia, kiedy widzi plakat:
- zerwany (bo komuś nie pasowała umieszczona na nim informacja, później przychodzi i wymusza krzykiem nagięcie procedur do jego woli, bo przecież nic nie było napisane (chodziło o sposób odbioru wyników)
- porysowany - bo dziecko (albo i ktoś starszy) się nudziło, tudzież ktoś nie miał na czym rozpisać długopisu (sic!)
- pokreślony i z dopiskami dopasowanymi do czyjejś woli
- zamazany korektorem - ot tak, bez widocznego celu.
Jestem ciekawa, ile spośród takich osób, które nie potrafią uszanować czyjejś pracy i starań później narzeka, że ktoś ma zwis i mu się nie chce.
Nieodłącznym elementem wystroju wnętrza każdej przychodni są wszelkiego rodzaju karteczki z informacjami poprzyczepiane w strategicznych punktach. Tak jest i na drzwiach mojego laboratorium. Niektóre informacje być muszą, inne niby nie, ale są po prostu przydatne (jak np plakat ilustrujący w jaki sposób trzymać wacik po pobraniu aby zminimalizować ryzyko siniaka).
Tak więc moi drodzy, skoro mają one służyć ogółowi, uszanujcie proszę to, że ktoś musiał usiąść, wypisać każde ogłoszenie, w przypadku wspomnianego plakatu dorysować odręcznie kolorowe ilustracje poglądowe - chociaż wcale nie musiałam go w ogóle robić - po prostu uważałam go za przydatny i pomocny - nie dla mnie, bo to nie ja będę chodziła z siniakiem, jak zegnę rękę, ale dla innych.
Usiąść, napisać, narysować - trud niby nieduży i pot litrami z czoła się nie leje, ale szlag człowieka trafia, kiedy widzi plakat:
- zerwany (bo komuś nie pasowała umieszczona na nim informacja, później przychodzi i wymusza krzykiem nagięcie procedur do jego woli, bo przecież nic nie było napisane (chodziło o sposób odbioru wyników)
- porysowany - bo dziecko (albo i ktoś starszy) się nudziło, tudzież ktoś nie miał na czym rozpisać długopisu (sic!)
- pokreślony i z dopiskami dopasowanymi do czyjejś woli
- zamazany korektorem - ot tak, bez widocznego celu.
Jestem ciekawa, ile spośród takich osób, które nie potrafią uszanować czyjejś pracy i starań później narzeka, że ktoś ma zwis i mu się nie chce.
Ocena:
266
(356)
Komentarze