Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#68854

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie lubię gdy nie szanuje się mojego czasu.
Jestem listonoszem i piekielności z tym związanych jest wiele.
Generalnie ludzie gdzieś w podświadomości ubzdurali sobie, że jestem ich prywatnym doręczycielem i tylko do nich mam pocztę. Ci bardziej świadomi zdają sobie sprawę z tego, że do sąsiadów też mogę mieć korespondencję. Generalnie wydaje się, że mam mnóstwo czasu bo w końcu do nich dotarłem, więc resztę czasu pracy mogę u nich spędzić.
Chciałbym jeszcze dodać, że w tym zawodzie czas się liczy. Po prostu im szybciej doręczysz tym szybciej będziesz w domu.

- dzwonię do domofonu.
Dzieńdobry do Piekielnego mam list polecony.
Otwiera drzwi.
Wchodzę na to X piętro i co słyszę? On już tu panie 6 lat nie mieszka.
To nie można tego przez domofon powiedzieć?
-podobna sytuacja jak wyżej.
Otwiera dziecko.
Jest ktoś dorosły? Nie ma.
A też można było powiedzieć przez domofon, że rodziców nie ma.
- domek, zamknięta furtka. Dzwonię.
Do kogo? Momencik, tylko się ubiorę. I ubiera się, owszem, zimowe buty, palto, szalik, rękawiczki, czapka. Bo na zewnątrz jest kilkustopniowy mróz. Sam podpis zajmuje kilka sekund. A nawet jeśli ktoś jest wrażliwy na gwałtowne zmiany temperatury to można otworzyć furtkę to podejdę. Można? Ale po co?
Podobnie jak pada deszcz. Ubieranie kaloszy, płaszcza, szukanie parasolki itd.
Dzwonię do furtki, czekam, kończę wypisywać awizo, otwiera się okno - do kogo? Do Piekielnego. Moment. A nie można od razu do drzwi iść?
I jako ciekawostkę dodam, że na doręczenie poleconego mamy niecałą minutę. Tak wyliczyli ci "na górze ".

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (25)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…