W szpitalu dziecięcym. Co ciekawe - sala była pojedyncza, ale ściana od strony korytarza przeszklona. Tak dla obserwacji i bezpieczeństwa, nie wszystkie dzieci są z rodzicami, z resztą szpital budowany był w czasach, kiedy nie było możliwości, aby rodzic przebywał z dzieckiem całą dobę.
Jako pielęgniarka wchodzę na salę z porannymi lekami (podchodzę od strony bez okna, więc pełne zaskoczenie), a tam dziecko leżało pod łóżkiem na kocu, a na łóżku gzili się rodzice.
Jako pielęgniarka wchodzę na salę z porannymi lekami (podchodzę od strony bez okna, więc pełne zaskoczenie), a tam dziecko leżało pod łóżkiem na kocu, a na łóżku gzili się rodzice.
Ocena:
491
(545)
Komentarze