Kolejna kandydatka na Matkę Roku.
Wychodzę ze sklepu z owadem w nazwie i idę przez parking. Moją uwagę zwrócił samochód zostawiony z włączonym silnikiem i odsuniętymi oknami. W środku siedzi około czteroletni chłopiec. Sam. Rozglądam się za jakimś dorosłym, bo może akurat ktoś tylko wyskoczył kilka metrów do bankomatu i ma dzieciaka na oku. Niestety, nikogo takiego nie zauważam.
Pytam małego, gdzie jego rodzice:
-Mama poszła do sklepu.
Ahaa. Zostawiła małe dziecko samo na przynajmniej 10 min w otwartym samochodzie, z kluczykiem w stacyjce. Normalne..
Zostałam, co by chłopca jakoś zagadać i przypilnować zanim jego mama wróci. Żeby było jasne - stałam obok samochodu i rozmawiałam z maluchem.
I oto nadchodzi matka roku obładowana zakupami:
- Zostaw dziwko mojego syna! Co ty sobie wyobrażasz?! Ja wezwę policję! Chciałaś go porwać!..
- Zostawiła pani dzieciaka samego. Każdy mógł po prostu wsiąść do samochodu i odjechać. A teraz ma pani do mnie pretensje, że go pilnowałam, mimo że nie musiałam?
W tym czasie paniusia wrzuciła zakupy na tylne siedzenie, a wsiadając do samochodu krzyknęła:
- To MOJE dziecko! Mogę z nim robić co chcę!
I odjechała.
No ręce opadają.
Współczuję chłopcu, że ma taką "matkę".
Wychodzę ze sklepu z owadem w nazwie i idę przez parking. Moją uwagę zwrócił samochód zostawiony z włączonym silnikiem i odsuniętymi oknami. W środku siedzi około czteroletni chłopiec. Sam. Rozglądam się za jakimś dorosłym, bo może akurat ktoś tylko wyskoczył kilka metrów do bankomatu i ma dzieciaka na oku. Niestety, nikogo takiego nie zauważam.
Pytam małego, gdzie jego rodzice:
-Mama poszła do sklepu.
Ahaa. Zostawiła małe dziecko samo na przynajmniej 10 min w otwartym samochodzie, z kluczykiem w stacyjce. Normalne..
Zostałam, co by chłopca jakoś zagadać i przypilnować zanim jego mama wróci. Żeby było jasne - stałam obok samochodu i rozmawiałam z maluchem.
I oto nadchodzi matka roku obładowana zakupami:
- Zostaw dziwko mojego syna! Co ty sobie wyobrażasz?! Ja wezwę policję! Chciałaś go porwać!..
- Zostawiła pani dzieciaka samego. Każdy mógł po prostu wsiąść do samochodu i odjechać. A teraz ma pani do mnie pretensje, że go pilnowałam, mimo że nie musiałam?
W tym czasie paniusia wrzuciła zakupy na tylne siedzenie, a wsiadając do samochodu krzyknęła:
- To MOJE dziecko! Mogę z nim robić co chcę!
I odjechała.
No ręce opadają.
Współczuję chłopcu, że ma taką "matkę".
matka roku
Ocena:
251
(371)
Komentarze