Będzie o ludzkiej znieczulicy.
Jadę jak codzień do pracy komunikacją miejską zwaną autobusem. Pojazd niezapełniony, ale miejsca siedzące zajęte, większość osób starszych w okolicach 60-70, ale również dwóch chłopaków w okolicach 18, kilka osób po 30.
Wtem z drogi podporządkowanej wyjeżdża auto, klakson, pisk opon, autobus w boku osobówki. Niektórzy powypadali z siedzeń, stojący wiadomo, leżą. Co robi 90% podróżnych? Krzyczy (!) na kierowcę aby otworzył drzwi. Nie patrząc na kobietę w wieku ok 65 lat, która leży przy drzwiach, zwyczajnie ją przeskakując.
Aby pomóc komukolwiek, poczekać do przyjazdu karetki, uspokoić poszkodowanych (3 osoby, nic poważnego - stłuczona ręka, zadrapania, bo szkło poleciało, ale przypominam osoby starsze, więc w takiej sytuacji nawet o zawał nietrudno) zostałam ja i jedna dziewczyna.
Smaczku dodały dzieci z pobliskiej podstawówki, które robiły zdjęcia w ogólnym zamieszaniu.
Puenta? Zdechniesz wśród tłumu jak pies.
Jadę jak codzień do pracy komunikacją miejską zwaną autobusem. Pojazd niezapełniony, ale miejsca siedzące zajęte, większość osób starszych w okolicach 60-70, ale również dwóch chłopaków w okolicach 18, kilka osób po 30.
Wtem z drogi podporządkowanej wyjeżdża auto, klakson, pisk opon, autobus w boku osobówki. Niektórzy powypadali z siedzeń, stojący wiadomo, leżą. Co robi 90% podróżnych? Krzyczy (!) na kierowcę aby otworzył drzwi. Nie patrząc na kobietę w wieku ok 65 lat, która leży przy drzwiach, zwyczajnie ją przeskakując.
Aby pomóc komukolwiek, poczekać do przyjazdu karetki, uspokoić poszkodowanych (3 osoby, nic poważnego - stłuczona ręka, zadrapania, bo szkło poleciało, ale przypominam osoby starsze, więc w takiej sytuacji nawet o zawał nietrudno) zostałam ja i jedna dziewczyna.
Smaczku dodały dzieci z pobliskiej podstawówki, które robiły zdjęcia w ogólnym zamieszaniu.
Puenta? Zdechniesz wśród tłumu jak pies.
Ludzie
Ocena:
329
(409)
Komentarze