Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69012

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja narzeczona jest obywatelką USA. 4 lata temu na postanowiła spełnić swoje marzenie o mieszkaniu w Europie, pierwotnie miała być to roczna przygoda, ale życie potoczyło się swoim torem i osiądziemy tu w Polsce na stałe. Piekielność tego co mam do opisania dotyczy Urzędu do spraw Cudzoziemców w naszym mieście wojewódzkim.

Otóż ażeby cudzoziemiec mógł legalnie przebywać i pracować u nas w kraju, potrzebuje pozwolenia wydanego przez wojewodę. Na ową piekielność składa się kilka rzeczy:

1. Panie zza Biurka (ilość 2) ani słowa po angielsku nie rozumieją. Urząd zapewnia tłumacza raz w tygodniu przez 2 godziny - powodzenia w rezerwacji terminu.

2. Panie zza Biurka - przedział wiekowy 55+, postawa typowej PRLowskiej urzędniczki, która jest twoim władcą i panem, przed zadaniem pytania należy oddać jej hołd, wtedy być może rozpatrzy twój wniosek. A jeśli masz czelność zapytać "Excuse me, do you speak English?" Pani obdarzy cię spojrzeniem, które spowoduje u ciebie dreszcze...

Czy naprawdę w mieście wojewódzkim, nie można w urzędzie do spraw cudzoziemców zatrudnić młodej, niezmęczonej życiem osoby, która zna języki choćby w stopniu podstawowym?

urząd do spraw cudzoziemców

Skomentuj (79) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 335 (443)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…