Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lafarro

Zamieszcza historie od: 30 maja 2011 - 10:31
Ostatnio: 14 października 2020 - 10:08
  • Historii na głównej: 5 z 7
  • Punktów za historie: 1910
  • Komentarzy: 36
  • Punktów za komentarze: 378
 

#73232

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia piekielni.pl/72752 przypomniała mi.

W liceum chodziłem do jednej klasy z dziewczyną na wózku, dla potrzeb historii będzie to Gosia. Intelektualnie nie odstawała od nas, urodziła się z defektem kręgosłupa i całe życie spędzi na wózku. Po schodach nosiliśmy ją z chłopakami z klasy na zmianę, wszystko było w jak najlepszym porządku, jej niepełnosprawność nie przeszkadzała jej w przyswajaniu materiału na tym samym poziomie co reszta klasy.

Razu pewnego, na matematyce, nauczycielka wywołała do tablicy przypadkową osobę metodą wyboru przypadkowego numerka. Pech chciał, że trafiło na naszą Gosię. Z przyczyn oczywistych nie mogła ona podejść do tablicy i rozpisać zadania (tablica była za wysoko dla niej), nauczycielka zatem podała jej kartkę i kazała rozwiązać zadanie, a ona (nauczycielka) przepisze później to na tablice żeby cała klasa mogła zobaczyć.
Niestety Gosia nie była przygotowana, matematyczka zatem potraktowała ją jak każdego innego nieprzygotowanego do odpowiedzi ucznia i wstawiła jej ocenę niedostateczną.

Tu zaczyna się piekielność, gdyż była to pierwsza negatywna ocena Gosi w życiu, zaczęła ona płakać i lamentować. Poparły ją w tym dziewczyny z klasy. Sprawa oparła się o szkolnego pedagoga, matematyczka musiała tłumaczyć się z bycia "nieczułą dla specjalnych potrzeb Gosi". Po dwóch tygodniach Gosia przeniosła się do innego liceum, w którym "nie będą jej dyskryminować"...

Był to nasz 4 semestr, Gosia nigdy wcześniej nie przedstawiała roszczeniowej.

liceum

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 367 (375)

#72874

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ci lubiący piwo zrozumieją.

Kilka dni temu, korzystając z wolnego od obowiązków popołudnia i ładnej pogody, wybraliśmy się z żoną na piwo. Dotarwszy na miejsce małżonka poszła szukać miejsca, ja ustawiłem się grzecznie w kolejce. Zamówiłem "dwa lane piwa", zapłaciłem, piwa odebrałem i zaniosłem do stolika. Niestety, w swoim rozkojarzeniu nie zauważyłem, że barmanka dolała nam do szklanek soku truskawkowego. Jako że oboje z żoną wierzymy, że piwo z sokiem jest najobrzydliwszą rzeczą na świecie, zabrałem się z powrotem do barku wyjaśnić sprawę. Niestety, pani barmanka wykazała się totalnym brakiem zrozumienia problemu. Powiedziała, że przecież mam piwo i to, czy jest w nim sok czy nie nie robi żadnej różnicy. I że ona od zawsze nalewa klientom piwo do szklanki z sokiem i ja jestem pierwszą osobą, która narzeka...

Niestety, nie udało nam się dojść do porozumienia, dwa piwa z sokiem zostawiłem barmance na ladzie, zabrałem żonę i poszliśmy do innego lokalu, gdzie dostaliśmy piwo w jedynej dla nas akceptowalnej "bezsokowej" postaci.

bar

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 284 (328)

#71675

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w galerii handlowej na jednym ze standów z telefonami/akcesoriami do nich. Jak pewnie wiecie nie mamy zaplecza ani żadnej kanciapy. Specyfika takiej pracy wymaga niestety jedzenia "między klientami". Każdy z was pewnie widział nie raz sprzedawcę pałaszującego jogurt czy kanapkę.

Dziś, dosłownie kilka minut temu, jadłem kanapkę kiedy przy moim stoisku zatrzymał się klient. Zgodnie z wytycznymi zawinąłem kanapkę w papierek, schowałem do szuflady, przełknąłem kęs i wstałem do klienta coby zacząć rozmowę. Klient jednak nie był zadowolony. Zamiast "dzień dobry" poprosił o kontakt z moim przełożonym. Poprosiłem o wyjaśnienie dlaczego, klient stwierdził że zachowuje się "wbrew zasadom kultury osobistej", a jedzenie w pracy jest "oznaką braku profesjonalizmu i szacunku do klienta".

Dodał jeszcze że moje "nieprofesjonalne zachowanie doprowadziło firmę do straty zysków" i odszedł szybkim krokiem w nieznane....

A mnie jakoś apetyt przeszedł.

galeria

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 378 (406)

#69180

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dam upust emocjom. Wiem że problem imigrantów jest realny i sam lekko się boję jak to się wszystko skończy. Mam znajomego Japończyka, z wyglądu nie ma wątpliwości że pochodzi z dalekiej Azji (mały, niski, chudziutki, skośne oczy - no sami wiecie, stereotypowy Japończyk). Dwa dni temu został on pobity przez łysego "narodowca", który oskarżał go o "kradzież zasiłków" i "sianie terroryzmu" a gdy argumenty słowne nie wystarczyły zaczął bić go po twarzy. Na szczęście kilku facetów pomogło mojemu koledze i odciągnęła agresora, ale do teraz ciężko mi uwierzyć że ktoś mógł wziąć Takashiego za uchodźce z Syrii.


Takashi mieszka w Polsce od 3 lat, pracuje dla wielkiej międzynarodowej korporacji, został tu oddelegowany do wdrożenia jednego z projektów. Tak naprawdę Takashi tworzy nowe (nie najgorzej płatne) miejsca pracy. Po tym incydencie boi się wyjść z domu i rozważa złożenie wniosku o relokacje...

polska wielka narodowa

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 405 (467)

#69012

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja narzeczona jest obywatelką USA. 4 lata temu na postanowiła spełnić swoje marzenie o mieszkaniu w Europie, pierwotnie miała być to roczna przygoda, ale życie potoczyło się swoim torem i osiądziemy tu w Polsce na stałe. Piekielność tego co mam do opisania dotyczy Urzędu do spraw Cudzoziemców w naszym mieście wojewódzkim.

Otóż ażeby cudzoziemiec mógł legalnie przebywać i pracować u nas w kraju, potrzebuje pozwolenia wydanego przez wojewodę. Na ową piekielność składa się kilka rzeczy:

1. Panie zza Biurka (ilość 2) ani słowa po angielsku nie rozumieją. Urząd zapewnia tłumacza raz w tygodniu przez 2 godziny - powodzenia w rezerwacji terminu.

2. Panie zza Biurka - przedział wiekowy 55+, postawa typowej PRLowskiej urzędniczki, która jest twoim władcą i panem, przed zadaniem pytania należy oddać jej hołd, wtedy być może rozpatrzy twój wniosek. A jeśli masz czelność zapytać "Excuse me, do you speak English?" Pani obdarzy cię spojrzeniem, które spowoduje u ciebie dreszcze...

Czy naprawdę w mieście wojewódzkim, nie można w urzędzie do spraw cudzoziemców zatrudnić młodej, niezmęczonej życiem osoby, która zna języki choćby w stopniu podstawowym?

urząd do spraw cudzoziemców

Skomentuj (79) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 335 (443)
zarchiwizowany

#11114

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna babcia autobusowa

Kilka lat temu, jeszcze na studiach, nosiłem bardzo długie włosy, kończące się gdzieś w okolicach nerek. W drodze na zajęcia umilałem sobie czas słuchając muzyki i obserwując widoki za oknem. Na przystanku dosiadła się do mnie moherowa babcia z miną zabójcy. Czułem że nie pasuje jej siedzenie obok mnie ale z braku innych wolnych miejsc nie miała wyboru więc obrzucała mnie nienawistnymi spojrzeniami. Po chwili czułem jak większość pasażerów patrzy się na mnie. Gdy wyjąłem słuchawki z uszu usłyszałem jak babcia na cały głos odmawia "Zdrowaś Mario" tonem który był słyszany w całym autobusie :)

Z uśmiechem założyłem słuchawki i pozwoliłem babci odprawiać swoje egzorcyzmy

babcia w autobusie

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (222)
zarchiwizowany

#10467

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja przygoda z ZUS-em
Mój tato miał do odebrania jakieś pismo z ZUSu (nie jest ono istotne dla tej historii). Z racji że studiowałem w mieście siedziby ZUSu, do której z mojej miejscowości jest jakieś 30 km, tata poprosił mnie żebym odebrał to za niego. Wyposażony w dowód osobisty ojca udałem się do pokoju w którym załatwia się takie papierki. Odstałem pół godziny w kolejce, gdy nadeszła moja kolej wszedłem do pokoju:
[J]a: Dzień dobry ja chciałbym odebrać zaświadczenie dla mojego ojca (tu podałem Pani mój dowód tożsamości jak i taty)
[P]ani z zusu ogląda oba dokumenty i pyta się
P: dla kogo to zaświadczenie?
J: Tak jak mówiłem dla mojego taty.
P:Ale jak to? (z wyraźnym oburzeniem że zawracam jej głowę)
J: w jakim sensie?
P: Pan nie jest własnym ojcem, nie mogę Panu wydać tego zaświadczenia. Do widzenia.
Na tak postawiony argument nie potrafiłem odpowiedzieć inaczej jak śmiechem. Tata wziął dzień wolnego w pracy i sam na drugi dzień przyjechał do urzędu :)

ZUS

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (36)

1