Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69129

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Drogi rodzicu przychodzący z dzieckiem do pobrania krwi.
Wiem, że taka konieczność jest dla Ciebie bardzo przykra, ale uwierz mi: strony, które dałby wiele, aby ona nie zaistniała są trzy: Ty, Twoje dziecko i laborantka. Naprawdę nie jesteśmy sadystycznymi wampirami, a wrzucanie nas przez dziecko do jednego worka z Babą Jagą to żadna frajda. Niestety czasami naprawdę trzeba; wiesz to Ty, wiem to ja, jedyne co nam obojgu pozostaje, to jak najbardziej oszczędzić dziecku stresu.

1. Nie okłamuj dziecka, że to nie boli. Oczywiście, że boli, jak każde ukłucie igłą. Ciebie również boli. Może nie mocno, może ledwo odczuwalnie. Ale strach potęguje ból. Dziecko nie wytłumaczy sobie, że trzeba. Lepiej powiedzieć, że tylko troszkę, poczuje tylko szczypnięcie/drapnięcie. Przy okłamaniu dziecka są dwie możliwości:
- Jeśli już kiedyś zostało w ten sposób kłamane pamięta: mama mówiła, ze nie boli, a bolało, więc skoro teraz też mówi, że nie boli, to trzeba zacząć się bronić. A niestety rzeczą niemal niemożliwą jest trafić w żyłę, która ma 1-2mm jeśli dziecko wierzga, zrobić to skutecznie i bezpiecznie.
- Uwierzy, że nie boli, uspokoi się. Na chwilę. Czując jednak choćby minimalny ból, pojawia się zaskoczenie i szok: Mama mnie okłamała! Reakcja jest nieprzewidywalna, najczęściej ruchowo-obronna. Na logikę: czy bezpieczne jest poruszenie się/szarpnięcie/zgięcie ręki z wkłutym w nią ostrym przedmiotem?

2. Z powyższych powodów - trzymaj dziecko. Wiem, że przeżywasz tą sytuację, nieraz bardziej niż ono, ale dla niego i jego bezpieczeństwa musisz nad sobą zapanować. Najbardziej wprawna i kompetentna pielęgniarka nie jest w stanie pobrać dziecku krwi nie robiąc mu przy tym krzywdy, jeśli maluch wije się jak piskorz, a mama z emocji nie jest w stanie nawiązać logicznego kontaktu. W takiej sytuacji moją "niekompetencją", o którą jestem niejednokrotnie oskarżana, jest chyba brak dodatkowej pary rąk, bo obie które posiadam potrzebne są do wykonania zabiegu w warunkach normalnych.

3. Jeśli zdarzy się, że na rękę dziecka spadnie kropelka krwi i pielęgniarka prosi rodzica o umycie go, to bynajmniej nie dlatego, że jej się nie chce. Możliwości są dwie:
- Mama weźmie pociechę pod kran i zwyczajnie umyje - rzecz dziecku znana z życia codziennego
- Po raz drugi podejdzie pielęgniarka, w rękawiczkach i "coś" zaczyna robić przy dziecku, które może niedawno zostało oszukane "pani ci nic nie zrobi". Ojej, miała mi nic nie zrobić, a zrobiła, teraz znowu podchodzi. Przed chwilą mówiła "no już, już po wszystkim", a teraz znowu podchodzi. Niby mówi, że tylko mi rękę umyje, ale ja już nie wierzę!
W sytuacji gdy proszę rodzica o samodzielne umycie dziecka, nagminnie zostaje to odebrane jako moje lenistwo, a wyjaśnianie kwitowane jest ironicznym uśmieszkiem, jako szukanie wymówki.

Wiem, że to są dzieci. Mają prawo się bać, a tłumaczenie niejednokrotnie po prostu nie dociera. Mnie też kiedyś na siłę wyciągali spod kozetki.

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 365 (455)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…