Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69200

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj historia o moim piekielnym współpracowniku, nazwijmy go Michał.

Michał był... Specyficzny. Taki typowy drobny cwaniaczek, od samego początku za nim nie przepadałem. Co chwilę wychodził na papierosa, zagadywał kasjerki, które go wyśmiewały, bo strugał Casanovę i każdą zapraszał do siebie na "kolację i piwko". Taki typ, co kopulowałby ze wszystkim, co na drzewo nie ucieka...

Michał był bardzo odważny w stosunku do złodziei i agresywnych klientów, których trzeba było wyprowadzać ze sklepu. Oczywiście tylko wtedy, gdy byłem obok. On wdawał się z nimi w pyskówki, a ja musiałem studzić atmosferę albo wyprowadzać delikwentów. Był również baaardzo odważny w stosunku do dzieci.

Ogólnie Michał był paskudnym typem. Jedyną jego zaletą było dobre oko na monitoringu. Sam nie jestem wielki, 175cm wzrostu i 70 kg wagi, ale przy niższym ode mnie o jakieś 10 cm Michale wyglądałem jak Pudzian.

Któregoś wieczoru wypatrzył dwie dziewczyny, około 20-letnie. Obie wzięły sobie po flaszce droższej wódki i zanim do nich dotarliśmy, zdążyły wyjść przed drzwi do sklepu. Jedną Michał zaprowadził z powrotem, druga zaczęła uciekać między bloki - pobiegłem za nią, ale że wolałem nie zarobić w zęby od lokalnej dresiarni (wiedzieli kim jestem i mnie nie lubili, delikatnie rzecz ujmując...) w momencie gdy odrzuciła butelkę na trawnik podniosłem tylko towar i wróciłem na sklep.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem Michała, jak "przytrzymuje" pannę w talii, o ona się do niego mizdrzy. Warknąłem na nich, zaprowadziłem do pomieszczenia z monitoringiem (również monitorowanego), a sam poszedłem na halę sprzedaży sprawdzić cenę towaru.

Po powrocie do pomieszczenia z monitoringem stanąłem jak wryty. Michałek stał oparty o biurko, zadowolony, a panna (o aparycji typowej młodocianej ćpunki) dobierała mu się do spodni... Pogoniłem ich do pomieszczenia obok, przestrzegając go, żeby nie ważył się robić takich numerów, sam zaś wezwałem policję do ujętej dziewczyny - zrobiłem to tak, żeby i ona słyszała - a nuż próbowała go "przekupić" albo on taką formę "łapówki" jej zaproponował..?

Poszli do pomieszczenia socjalnego, tuż obok naszego pokoju z monitoringiem - często kręcili się tam pracownicy sklepu, więc myślałem, że Michałek odpuści... O słodka naiwności.

Kiedy przyjechała policja, wychyliłem głowę przez drzwi i krzyknąłem do Michała, że "niebiescy" już przyjechali. Ten wyskoczył jak oparzony, w biegu zapinając spodnie, a dziewczyna wystawiła tylko głowę przez drzwi ocierając usta...

Gdyby nie obecność policjantów, Michał skończyłby naprawdę kiepsko. Mimo wszystko po zabraniu "panny" przez funkcjonariuszy, dostał ode mnie delikatnie "po buzi". Sprawa rozeszła się po kościach, mimo mojej skargi (niejednej) na niego do koordynatora z naszej firmy... "Bo brakuje ludzi do pracy". Taaa...

Mało piekielne? To jeszcze nie wszystko.

Michałek poleciał z pracy dopiero dwa tygodnie później. Kiedy rozmawiałem z kierownikiem zmiany pracowników sklepu, stojąc z nim przed drzwiami do magazynu, podeszło do mnie dwóch gości. Powiedzieli tylko "no, Michałek, kozakowałeś, to teraz masz...". Nie zdążyłem nawet zareagować, dostałem z główki w nos i było pozamiatane. Pobili mnie, bo wzięli mnie za Michała. A Michałek w tym czasie siedział na monitoringu i udawał, że go nie ma... Gdyby nie kierownik zmiany, skończyłoby się znacznie gorzej niż na złamanym nosie i kilku siniakach.

Policja przyjechała, nagranie po 2 dniach osoba uprawniona z ramienia sieci sklepów, przekazała na komendę. Sprawców nie znaleziono, ale przynajmniej Michałek poleciał z pracy, a w jego miejsce dostałem człowieka bardzo w porządku, Jarka, byłego wojskowego.

Ochrona

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 412 (446)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…