Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69211

przez (PW) ·
| Do ulubionych
"Gdy nie wiadomo o co chodzi, wiadomo, że chodzi o pieniądze".

Jak już kiedyś wspominałam pracuję na recepcji w biurowcu. Do moich najgłówniejszych, a zarazem najbardziej prozaicznych obowiązków należy między innymi wpuszczanie gości do budynku, czyli nic innego jak automatyczne odblokowanie głównych drzwi i wpuszczenie ludzi do środka.

Wczoraj zadzwonił do mnie mój menadżer z pretensjami, że właśnie otrzymał maila ze skargą odnośnie mojego nieprofesjonalnego zachowania, jakim było przetrzymywanie klientów na zewnątrz przez 22(!) minuty. Ponoć na recepcji nie było nikogo i oni (tzn mój management) na pewno wyciągną z tego daleko idące konsekwencje. Poszkodowanymi okazali się nowi najemcy pierwszego piętra, z którymi miałam do tej pory do czynienia dopiero raz, czyli wczoraj.
(Tutaj dodam, że pierwsze wrażenie o nowych ludziach odniosłam przyzwoite - ach te pozory..)

Co tu dużo mówić: Większej bzdury w życiu nie słyszałam (a trochę już tu pracuję i z różnymi dziwakami przyszło mi się zmagać), - poza tym doskonale pamiętałam moment ich wejścia, a że lamusem nie jestem i honor swój mam, toteż kazałam przełożonemu pozostać na telefonie, i pozwolić mi w tym momencie wyjaśnić sytuację, sprawdzając kalendarz i monitoring.

Oto, co się okazało:
Panowie byli omówieni na 09:00, przyszli dokładnie o 09:22. O godzinie 09:20 przegrałam walkę z pęcherzem i pobiegłam do toalety, zostawiając na biurku informację, że wracam za 3 minuty. Po wyjściu z ubikacji podeszłam do biurka, goście właśnie zaczęli podchodzić do drzwi, które NIEZWŁOCZNIE otworzyłam, gości przywitałam, gatka szmatka, żadnych "podejrzanych" zachowań. A co najważniejsze monitoring pokazał, że nie czekali ani sekundy.

Dodam na marginesie, że o pełnych umówionych godzinach, a także kwadrans "przed" i kwadrans "po" staram się zawsze być na recepcji, żeby faktycznie nikt nie czekał. Czas to pieniądz - i ja to rozumiem.

A wracając do piekielności:
Przełożony (ten sam co w historii 68604, żeby było weselej) uwierzyć nie chciał, wszak śmiałam podważyć wiarygodność klyentów byznesmenów. Cóż.. Nagranie mam - zabezpieczona jestem. A jeśli ktoś tu złoży na kogoś skargę, to co najwyżej ja za oczernianie mnie i bezpodstawne podważanie moich kompetencji. Tak więc teraz nic tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

No i dzisiaj dzwoni do mnie asystentka tych nowych z 1. piętra i bardzo, ale to bardzo PRZEPRASZA za swoich przełożonych, i prosi żebym zachowała tą rozmowę między nami i zapomniała o całej sprawie. O tak! Masz to babo jak w banku!

Okazało się, że jej przełożeni wpadli na genialny pomysł, by zaoszczędzić - otóż wymyślili, że jak poskarżą się na nieprofesjonalną obsługę, czyli mnie, ochronę, sprzątaczy itd, to nie będą musieli płacić za nasze usługi, czyli ten cały tzw 'service charge', który dla każdego z najemców wynosi miesięcznie jakieś kilkaset funtów, jest to opłata dla każdego obowiązkowa i - w porównaniu do niebotycznie wysokiego czynszu, jaki płacą - śmiesznie niska.

Aż się nie mogę doczekać naszej współpracy, jak już zaczną się wprowadzać. Zapowiada się interesująco.

zagranica

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 509 (531)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…