Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#69267

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O moich bojach z pisaniem pracy magisterskiej i sprawami związanymi.

Termin wyboru promotora (trzykrotnie zmieniany wśród wielu niejasności) 30 stycznia. Lista promotorów oraz tematów podana 15 stycznia - z błędami. Poprawiona po tygodniu. Przy czym okazało się, że większość jest już zarezerwowana od września, prywatnie poumawiali się ze studentami na obronę, zaklepali im miejsce. Promotor ma ograniczoną liczbę podopiecznych w danym momencie.

Karta obiegowa. Poświadczenie, że mam uregulowane stosunki z trzema bibliotekami, przychodnią studencką oraz finansowe - stypendia itd. Bieganina po całym dużym mieście, przy czym w ŻADNYM z tych punktów nie zostałam w jakikolwiek sposób zidentyfikowana. Owszem, na karcie było moje imię i nazwisko, ale panie z okienka przybijały pieczątkę nawet nie patrząc komu. Więc po co w ogóle obiegówka?

Składanie w dziekanacie dokumentów do obrony. Sekretarka czyta na głos przypisany w komputerze do mojego nazwiska tytuł - w ogóle nie mój. Coś w temacie jest, ale tylko mała część mojego. Wąski podtemat.
Zaprotestowałam, pani poszukała, poszukała, tak, to pomyłka. Czyta temat z innego dokumentu - niby się zgadza, ale kosmetycznie inaczej ujęte dwa słowa. Merytorycznie nie różniło się niczym, po prostu inna składnia. Nic nie dało się zrobić. Temat zmodyfikowany zatwierdziła odpowiednia komisja, muszę go zmienić. Na stronie tytułowej pracy (4 egzemplarze), w oświadczeniu antyplagiatowym również wklejonym w pracę, na wszystkich dokumentach, drukach, zaświadczeniach. Pod którymi na nowo muszę zbierać pieczątki i podpisy. W międzyczasie dowiedziałam się, że temat został zmieniony przez jakieś odgórne zarządzenie, dziekanat załatwił to tylko z promotorką. Mnie nikt nie raczył o tym powiadomić.

Ostateczne składanie dokumentów do obrony, już poprawionych. Wymagane były m. in. zdjęcia, 6 sztuk dyplomowych. Nauczona doświadczeniem podpisałam je na odwrocie, ostatnio było to wymagane. Tym razem jaśnie pani sobie nie życzy podpisywania, ponieważ kiedy kilka zdjęć jest złożonych razem podpis z tyłu może się odbić na fotce sąsiadującej. Niby logiczne, ale niech się zastanowią czego chcą.
Inne problemy tego dnia to dokładne sprawdzanie, czy dane zaświadczenie na pewno mam zgodne ze wzorem na stronie uczelni, bo pani się jakieś inne wydaje. A przyjmuje je codziennie, dobrze wiedziała jak wygląda. (druk pobierany ze strony, nie pisany samodzielnie).
Kolejna sprawa - żądanie ode mnie dokumentu, który zgodnie z rozporządzeniem musiał być oddany już rok temu. Po moim tłumaczeniu z ironicznym uśmieszkiem "zobaczymy, czy pani oddała" sprawdziła w mojej teczce. Oczywiście był.
Jednym z wymaganych dokumentów była anonimowa (przynajmniej w nagłówku) ankieta dot. oceny jakości kształcenia, przebiegu studiów itd. Musiała ona być umieszczona w teczce studenta, mimo upomnienia się o anonimowość nie było żadnej możliwości jej zachowania. Nie podoba się? Można nie składać dokumentów, nikt nie zmusza. Ale bez ankiety nie będzie obrony.

Obrona. Dostaje maila od promotorki z informacją, że ustalona w dziekanacie godzina została zmieniona, mam potwierdzić, czy wszystko się zgadza, czy to nie jakaś pomyłka. Dzwonię, tak, została zmieniona, pani sekretarka z pretensjami na mnie, że zmieniłam nr tel, ponieważ nie mogła mnie o tym poinformować. Nie, nie zmieniałam od lat i ona na pewno go posiada, kilka razy do mnie dzwoniła w innych sprawach. Podałam ponownie - zgadzał się z jej notatkami, ale pani stwierdziła, że z takim razie miałam tel wyłączony, bo nie mogła się ze mną skontaktować. Nieprawda, nigdy nie wyłączam tel, bateria ostatnimi czasy nie padła, nie bywałam poza zasięgiem nikt inny nie miał problemów z dodzwonieniem się.

Jak ja się cieszę, że ten dom wariatów już za mną

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (43)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…