Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69408

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam zeza.

Zeza pewnie wielu już widziało, ale nie każdy wie, na czym on polega - Wikipedia wyjaśnia: "zez jest wadą oczu objawiającą się osłabieniem mięśni ocznych, co powoduje zmianę kąta patrzenia jednego oka względem drugiego. Efektem zeza jest zaburzenie widzenia stereoskopowego."

Czyli filmy 3D albo prawidłowe ocenianie odległości (kiedy w moim kierunku leci, na przykład, piłka) - cóż, nie ze mną te numery.

1. Okuliści mają takie fajne urządzenie - synoptofor. Ma takie dwie tuby, w które się zagląda i każde oko dostaje inny obrazek. Na przykład lwa i klatkę.
Zdrowa osoba powinna bez problemu zobaczyć lwa w klatce albo przynajmniej ustawić sobie to tak, żeby ten lew w tej klatce się znalazł.

Siedzę na badaniu, badają mi kąt zeza przed operacją.
Patrzę lewym, widzę lwa, patrzę prawym, widzę klatkę, a za cholerę nie mogę zobaczyć obu obrazków jednocześnie. Kombinuję, patrzę już tylko prawym (głównym), przesuwam, a klatka ciągle pusta. Pani pyta:

-Jest lew w klatce?
-Nie.
-A co widzi?
-Zależy którym okiem...
-OBOJGIEM MA PATRZEĆ!
-Ale ja właśnie w tej sprawie...
-Ale ma być lew w klatce!

Hm... W dzieciństwie mi się to faktycznie udawało po miesiącach wizyt i ćwiczeń i zakrapiania, ale przy mierzeniu kąta zeza - no nie wiem, jak ona sobie to wyobrażała :).

2. Nie lubię ludziom patrzeć w oczy, bo i nie lubię, żeby ktoś moją wadę widział. Teksty w stylu "Gdzie ty patrzysz?", "Patrz na mnie, jak ze mną rozmawiasz" były na porządku dziennym. Tłumaczenie, że po prostu mam zeza wywoływało zazwyczaj salwy śmiechu. (Z kameleonów się jakoś, kurczę, nikt nie śmieje :-))
No faktycznie śmieszne no.

3. Tak jak wspominałam na początku, ocenianie odległości... Na W-Fie prawdziwa porażka. Gry zespołowe. Szansa, że złapię/odbiję/kopnę piłkę, była jak trafienie w Totka - znikoma.
W LO moja nauczycielka stwierdziła, że jestem leniwa, stoję na tym boisku i nawet w piłkę trafić nie potrafię (tłumaczenia nic nie pomogły, a że naprawdę się starałam i serwy nie wychodziły wcale źle, jakoś jej umknęło) - wymyśliła więc, że za każdym razem, kiedy nie trafię w piłkę, będę biegać trzy okrążenia wokół boiska, bo mnie to może trochę zmotywuje.
Oj, pobiegałam!

4. Mój - na szczęście - były. Doskonale wiedział, że jestem zezowata (nie da się tego przeoczyć) i tłumaczyłam mu również, na czym to polega. To co robimy? Idziemy do kina na 3D! Mówiłam, że trochę niefajny pomysł, bo efektów nie zobaczę, a przez to, że ich nie widzę, obraz jest trochę niewyraźny i tylko mi się oczy męczą, ale nie - idziemy, bo przecież on córkę zabierze, a ja jestem wstrętna i chcę im zepsuć zabawę (zostanie w domu nie wchodziło w grę).
Co parę sekund/minut -To było super! Widziałaś?
Nie. Nie widziałam.

Cóż... Na pewno robię to specjalnie i udaję, bo przecież nie noszę okularów, tak naprawdę po prostu lubię robić ludziom na złość i widzieć ich niepewność, kiedy nie wiedzą, którym okiem patrzę i czy w ogóle na nich patrzę, a do tego nie lubię gier zespołowych i chętnie dostaję piłką w twarz :)

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 506 (556)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…