zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Na fali historyjek o psach i ja dodam jedną. Trochę śmieszną i trochę piekielną. Kilkanaście lat temu mój wuj z ciotką mieli psa. Dużego rottweilera, który oprócz tego że był duży nie stanowił żadnego zagrożenia. Krzywdę mógł zrobić co najwyżej swoją masą kiedy biegł się przywitać z domownikami. Tak się złożyło, że w któreś wakacje spędziliśmy tam sporo czasu z ojcem, który pomagał swojemu bratu w pracach wykończeniowych domu. Ojciec mój, jako człowiek z bardzo specyficznym poczuciem humoru i zamiłowaniem do tresury psów postanowił podszkolić wcześniej wspomnianego psa. Czemu wspomniałam o poczuciu humoru mojego Papy? Cóż... Większość z nas wie co to odruch Pawłowa. Określone zachowanie psa na określony bodziec w wielkim skrócie. Otóż Papa mój wyuczył psa warczenia na komendę " daj łapę". Było to zachowanie bezwarunkowe, bez cienia agresji. Niemniej jednak bardzo widowiskowe i nieco straszne dla kogoś kto o tym nie wiedział. Przy każdym wydaniu tej komendy pies warczał i toczył pianę z pyska. Jak już wspomniałam pies był kulą miłości. Dobrze wytresowaną kulą. Więc kiedy ktoś odwiedzał wujostwo standardem była zabawa z psem. A to siad, waruj, przynieś czy inne hop. Dobry piesek, to daj jeszcze łapkę...
Nie muszę tłumaczyć jaka była zazwyczaj reakcja na to ostatnie. Wystarczy powiedzieć, że garnitur psich zębów lśnił w słońcu a delikwent u uciekał aż się za nim kurzyło.
* Pies nie ucierpiał podczas szkolenia. Żaden człowiek z jego powodu również.
Nie muszę tłumaczyć jaka była zazwyczaj reakcja na to ostatnie. Wystarczy powiedzieć, że garnitur psich zębów lśnił w słońcu a delikwent u uciekał aż się za nim kurzyło.
* Pies nie ucierpiał podczas szkolenia. Żaden człowiek z jego powodu również.
psie szkolenie
Ocena:
50
(170)
Komentarze