Z dzisiejszego (a właściwie to już wczorajszego) wieczoru.
Całodobowy monopolowy. Przyszedł facet oddać butelki po piwie. W czasie kiedy wystawia sobie butelki na ladę odbywa się taka rozmowa:
J - Ja
K - Klient (powiedzmy;))
K - Butelki chcę oddać! (ani dobry wieczór, ani pocałuj mnie w rzyć, normalka).
J - Ale proszę pana, te butelki całe są obrośnięte pleśnią, ja takich butelek nie przyjmę.
K - To co niby mam zrobić, wyrzucić?!
J - Yyy... wystarczyłoby je umyć czy wyczyścić...
K - A co to w ogóle pani przeszkadza?
J - To obrzydliwe. Poza tym grzyby rozsiewają zarodniki, a wdychanie powietrza z takimi zarodnikami jest bardzo szkodliwe.
K - Naprawdę?
J - Naprawdę.
K - A, to nie wiedziałem. A jak umyję te butelki, to pani przyjmie?
J - Pewnie. Żaden problem.
Minęło z pół godziny, facet wraca.
K - No, umyłem. Taaakie czyściutkie. Ciekawe czy w majtkach też tak dbasz o higienę, czyścioszku, hehehe.
(oż ty ku*wa, pomyślałam sobie)
J - Wie pan co? Ja jednak ślicznie dziękuję za te butelki, przyjmuję tylko z paragonem.
K - Co ty ku*wa, mówiłaś że przyjmiesz!
J - Na pewno nie po takich chamskich odzywkach.
K - Jakie chamskie, tylko pytam czy ci*ę myjesz, hehe. Coś ci się nie podoba? Patrzcie ją, jak się oburzyła, hehehe.
J - Wypad! Tam są drzwi. (no cóż...)
K - COOO?! Wypad?! To tak do klienta?!
J - Jakiego klienta? Zwykły cham i prostak. Wynocha!
Poszedł, coś tam jeszcze bluzgając pod nosem.
W sumie to nie wiem, jak to skomentować.
Całodobowy monopolowy. Przyszedł facet oddać butelki po piwie. W czasie kiedy wystawia sobie butelki na ladę odbywa się taka rozmowa:
J - Ja
K - Klient (powiedzmy;))
K - Butelki chcę oddać! (ani dobry wieczór, ani pocałuj mnie w rzyć, normalka).
J - Ale proszę pana, te butelki całe są obrośnięte pleśnią, ja takich butelek nie przyjmę.
K - To co niby mam zrobić, wyrzucić?!
J - Yyy... wystarczyłoby je umyć czy wyczyścić...
K - A co to w ogóle pani przeszkadza?
J - To obrzydliwe. Poza tym grzyby rozsiewają zarodniki, a wdychanie powietrza z takimi zarodnikami jest bardzo szkodliwe.
K - Naprawdę?
J - Naprawdę.
K - A, to nie wiedziałem. A jak umyję te butelki, to pani przyjmie?
J - Pewnie. Żaden problem.
Minęło z pół godziny, facet wraca.
K - No, umyłem. Taaakie czyściutkie. Ciekawe czy w majtkach też tak dbasz o higienę, czyścioszku, hehehe.
(oż ty ku*wa, pomyślałam sobie)
J - Wie pan co? Ja jednak ślicznie dziękuję za te butelki, przyjmuję tylko z paragonem.
K - Co ty ku*wa, mówiłaś że przyjmiesz!
J - Na pewno nie po takich chamskich odzywkach.
K - Jakie chamskie, tylko pytam czy ci*ę myjesz, hehe. Coś ci się nie podoba? Patrzcie ją, jak się oburzyła, hehehe.
J - Wypad! Tam są drzwi. (no cóż...)
K - COOO?! Wypad?! To tak do klienta?!
J - Jakiego klienta? Zwykły cham i prostak. Wynocha!
Poszedł, coś tam jeszcze bluzgając pod nosem.
W sumie to nie wiem, jak to skomentować.
sklepy
Ocena:
448
(564)
Komentarze