Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#70025

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opiszę dziś historię, która powtarza się tak często, że powinienem się już przyzwyczaić. Jak pewnie niektórzy z was wiedzą, pracuję od jakiegoś czasu w firmie udzielającej kredytów, bądź "u tych żydowskich pożyczek" jak często słyszę. Jak kto woli. Zdarza się, że aby potwierdzić zatrudnienie klienta (aby o cokolwiek się starać, zarobki muszą być udokumentowane) klient musi dostarczyć wpływ wynagrodzenia na konto. Mówię wtedy że chodzi o jedną, konkretną operację, dotyczącą przelewu wynagrodzenia.

I tu tkwi szkopuł, który robi z ludzi bezmózgie bestie. Do tej pory myślałem że jest tylko jedno znaczenie zwrotu "wpływ wynagrodzenia", mianowicie plik pdf z konkretną operacją, przelewem wypłaty klienta. Otóż nie. Oto kilka perełek:

I. Proszę klienta aby doniósł wpływ wynagrodzenia. Wszystko pięknie, klient "wie o co chodzi". Przychodzi po godzinie... z całkowitym wyciągiem z konta za ostatni miesiąc, a tam kilka rat, jakieś zajęcie komornicze (oczywiście gdy pytałem czy jest coś takiego, to czysty jak łza). Za trzecim razem udało się klientowi donieść zaświadczenie od pracodawcy. Cudnie.

II. Sytuacja jak powyżej, potrzebny wpływ. Pani przybyła z opasłą teczką... zawierającą wyciągi z konta, od czasu jego założenia, czyli z jakichś 4 lat. Z trudem zachowując spokój wyjaśniłem że chodzi o jedną operację, z ostatniego miesiąca. Okazało się że pani to wszystko w bibliotece drukowała, więc za każdą kartkę (jakieś 100 stron) zapłaciła niemało. Na próżno, bo w tej chwili to makulatura.

III. Sytuacja z dnia dzisiejszego, w końcu udało się z klientem umówić, twierdzi że wszystko przyniesie. Świetnie, zjawił się na czas i przyniósł... no właśnie. Wyciąg z ostatnich 3 miesięcy. Tłumaczę więc jak najspokojniej, że potrzebuję jednej operacji (trudno zachować spokój w sytuacji, kiedy KAŻDY, naprawdę KAŻDY klient nie potrafi przyjąć do wiadomości, że chodzi o jedną operację). Ok, dośle mi wieczorem.

I dosłał. Dokładnie to samo, wyciągi z ostatnich trzech miesięcy, z tym że przysłał ich... zdjęcie. Nie plik. Zdjęcie tych trzech stron, na którym nie widać absolutnie nic.
Walnięcie łbem w stół nadal boli. Napisałem więc esej, tłumacząc jak 5-latkowi, jak pobrać ten jeden konkretny plik. Podziałało. Prawie. Dostałem wpływy wynagrodzenia z ostatnich 6 miesięcy.


Naprawdę zrozumiałbym, gdyby coś takiego zdarzało się starszym ludziom, dla których w większości kontakt z techniką kończy się na obsłudze telewizora i odebraniu sms'a na Samsung Solid.
Ale ostatni przypadek to mój równolatek...

trochę techniki i człowiek się gubi

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (85)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…