Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70128

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem kierowniczką w niedużej knajpie w Niemczech. Od paru tygodni z marnym skutkiem szukam nowej barmanki. Robię to nie pierwszy raz i ostatnio tak sobie z szefem rozmyślałam, jakie problemy ma większość potencjalnych kandydatek. Pozwoliłam je sobie wypunktować.

1. Jestem księżniczką i boję się mopa.

Jesteśmy małą knajpą. Praca jest lekka, łatwa i przyjemna. Wiadomo, nie mamy takich obrotów jak wielkie bary w centrum miasta, toteż nie możemy sobie pozwolić na opłacanie codziennie sprzątaczki. Tym samym do obowiązków barmanek należy ogarnięcie knajpy rano i wieczorem, łącznie jakieś 40 min roboty - przetarcie podłogi, umycie toalet i odkurzenie dywaników. Większe sprzątanie robi pani sprzątająca raz w tygodniu. Żebyście widzieli ten szok i niedowierzanie na twarzach niektórych panienek, gdy im mówiłam, że muszę też współpracować z mopem i szczotką klozetową. Jak to? Przecież one chcą być barmankami, a nie sprzątaczkami! One nie umieją, nie chcą, nie lubią, bo chyba, że im za to dodatkowo dopłacę.

2. Ja jestem profesjonalistką i chcę zarabiać jak profesjonalistka.

Nie wymagamy od kandydatek doświadczenia. Ja nawet wolę sama dziewczynę przyuczyć, niż oduczać ją czasem niezbyt dobrych nawyków. Oczywiście, doświadczenie to też zaleta, ale serio? Dziewczyny, które liznęły gdzieś tam trochę pracy w gastronomii, czasem zupełnie innej niż u nas, wmawiają mi, że się są profesjonalnymi barmanki, więc one chcą 100000 euro na godzinę. Nie byłoby to piekielne, gdyby kończyło się na tym, że ja się nie zgadzam, a one rezygnują. Ale mówię takiej panience, że na początek każda barmanka ma taką samą (niską stawkę), jak zobaczę, że dobrze pracuje, robi dobry utarg i można na niej polegać, to na pewno szef da trochę więcej. Niestety, nie raz nie dwa taka panienka niby rozumiała, co do niej mówię, a po 3 próbnych godzinach pytała czy już się przekonałam, że dobrze pracuje i czy teraz dam jej te 100000 na godzinę. Po co marnować mój i swój czas?

3. A po co ja mam się uśmiechać?

Wiadomo, każdy woli być obsługiwany przez miłą i uśmiechniętą dziewczynę, niż naburmuszoną wiedźmę. Nie chodzi o to, żeby chodzić z przyklejonym sztucznym uśmiechem. Każdy ma czasem gorszy dzień i wtedy ciężko przywołać uśmiech na twarz - ja to rozumiem. Czasem mówiłam takim naburmuszonym gwiazdom, że muszę być trochę serdeczniejsze dla gości, uśmiechać się i starać się złapać kontakt z klientami. Odpowiedź: "Ja tu jestem od nalewania piwa, a nie do uśmiechania się, nie będę się wdzięczyć jak małpa w cyrku".

4. Gwiazdy.

Dużo takich widziałam. To często dziewczyny, które szybko zdobywają sympatię gości, są lubiane, dostają dobre napiwki, robią dobre utargi. Jakiś czas jestem z nich naprawdę dumna i zadowolona. A potem zaczyna im odbijać. Stają się zarozumiałe, opryskliwe, wydaje im się, że wszystko im wolno. Utargi i napiwki się zmniejszają. Przychodzi czas rozmowy z taką dziewczyną, pouczenie, prośby o milsze zachowanie. Co słyszę: "Pfff, ja jestem twoją najlepszą barmanką, przynoszę ci najlepszy utarg, i tak mnie nie zwolnisz!" Hmm, doprawdy...?

5. Nie będę się starać, bo za mało płacisz.

No tak, tak więc taka dziewczyna zgadza się na proponowaną stawkę, zapoznaje się listą obowiązków i jest gotowa do pracy. Okazuje się, że połowy obowiązków nie wypełnia. Stoi tylko za barem, nie podchodzi do stolików, aby obsłużyć gości, nie sprząta po sobie, w ogóle nie robi prawie nic. Gdy jej przypominam, co należy do jej obowiązków, mówi: "Przecież wiem, ale za mało mi płacisz, żebym tak się starała"

Ciągle szukam...

knajpa

Skomentuj (76) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 271 (391)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…