zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jak jeszcze mnie na świecie nie było, a mama panną była mieszkającą u swojego taty, za sąsiadkę mieli im Starszą Panią.
SP, była osobą specyficzną, wścibską, ale to jej wścibstwo uchroniło mojego dziadka przed obrobieniem mieszkania przez jego ucznia, który podwędził mu klucze.
SP zaczęła chorować. A choroba plus podeszły wiek, sprawiły że stała już nad grobem. Ale, choroba+wiek+duże mieszkanie w centrum miasta dały efekt nagłego zainteresowania rodziny. SP nie pamiętam ile miała dzieci, wiem, że jedynym który ją stale odwiedzał i opiekował się był syn, później mój sąsiad. Wiadome było, że to jemu przypadnie majątek po mamie. Na stypie, kiedy ziemia dobrze się jeszcze nie uklepała na grobie, rodzina przy stole wykłócała się o to, kto dostanie mieszkanie. Syn, który opiekował się matką cały czas, siedział nie wzruszony i spokojnym tonem rzekł:
-Ale o co wy się tak kłócicie, przecież i tak mieszkanie dostanę ja.
I to jest nawet nie przykre, ale straszne, że własne dzieci, rodzina najbliższa, pędzą z pomocą dopiero wtedy, jak zwęszą okazję na dorobienie się. Oczywiście nie generalizuję, ale wiele jest sytuacji gdzie dzieci zza granicy specjalnie przyjeżdżają, bo "majuntki bedo". Mam nadzieję, że moje dzieci w przyszłości podadzą mi szklankę wody, nie licząc na schedę.
SP, była osobą specyficzną, wścibską, ale to jej wścibstwo uchroniło mojego dziadka przed obrobieniem mieszkania przez jego ucznia, który podwędził mu klucze.
SP zaczęła chorować. A choroba plus podeszły wiek, sprawiły że stała już nad grobem. Ale, choroba+wiek+duże mieszkanie w centrum miasta dały efekt nagłego zainteresowania rodziny. SP nie pamiętam ile miała dzieci, wiem, że jedynym który ją stale odwiedzał i opiekował się był syn, później mój sąsiad. Wiadome było, że to jemu przypadnie majątek po mamie. Na stypie, kiedy ziemia dobrze się jeszcze nie uklepała na grobie, rodzina przy stole wykłócała się o to, kto dostanie mieszkanie. Syn, który opiekował się matką cały czas, siedział nie wzruszony i spokojnym tonem rzekł:
-Ale o co wy się tak kłócicie, przecież i tak mieszkanie dostanę ja.
I to jest nawet nie przykre, ale straszne, że własne dzieci, rodzina najbliższa, pędzą z pomocą dopiero wtedy, jak zwęszą okazję na dorobienie się. Oczywiście nie generalizuję, ale wiele jest sytuacji gdzie dzieci zza granicy specjalnie przyjeżdżają, bo "majuntki bedo". Mam nadzieję, że moje dzieci w przyszłości podadzą mi szklankę wody, nie licząc na schedę.
rodzina
Ocena:
78
(176)
Komentarze