Dwa lata temu, w wieku 17 lat podczas ferii zimowych byłam na kolonii w górach. Cała grupa poszła na łyżwy, więc na lodowisku było dużo osób. Robiąc kolejne kółko minęłam ok. 7-letnią płaczącą rozpaczliwie dziewczynkę, która siedziała na lodzie mając ośnieżone kolana, co świadczyło, że się na nie przewróciła i nie mogła sama wstać na nogi.
Spojrzałam dookoła, ale nikt nie zwracał na nią uwagi. Ruszyło mnie w końcu sumienie, podjechałam do niej, pomogłam wstać, otrzepałam kolana i spytałam czy wszystko dobrze i czy nic nie boli. Uśmiechnęłam się do niej i pocieszyłam, gdy nagle mamusia dziewczynki się znalazła, odciągnęła ją za rękę do siebie jakbym była trędowata, spojrzała jak na zboczeńca i zaczęła coś szeptem gadać do małej patrząc na mnie "z byka".
Piekielność: Matka stała przy barierce tuż koło młodej (1 metr odległości) i gadała z inną kobietą. Prędzej by ktoś najechał na małą albo krzywdę ostrymi łyżwami zrobił niż by zareagowała Piekielna na głośny płacz małej.
Spojrzałam dookoła, ale nikt nie zwracał na nią uwagi. Ruszyło mnie w końcu sumienie, podjechałam do niej, pomogłam wstać, otrzepałam kolana i spytałam czy wszystko dobrze i czy nic nie boli. Uśmiechnęłam się do niej i pocieszyłam, gdy nagle mamusia dziewczynki się znalazła, odciągnęła ją za rękę do siebie jakbym była trędowata, spojrzała jak na zboczeńca i zaczęła coś szeptem gadać do małej patrząc na mnie "z byka".
Piekielność: Matka stała przy barierce tuż koło młodej (1 metr odległości) i gadała z inną kobietą. Prędzej by ktoś najechał na małą albo krzywdę ostrymi łyżwami zrobił niż by zareagowała Piekielna na głośny płacz małej.
lodowisko ferie mamusia znieczulica
Ocena:
282
(306)
Komentarze