Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70456

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z racji tego iż jest tutaj wielu znawców, postanowiłam założyć konto aby opowiedzieć pewną piekielną historię o rodzinie (nie mojej) i trochę się poradzić.

Na początku jednak trochę skrócę fakt dlaczego taka rada byłaby mi potrzebna. Otóż byłam kierownikiem pewnego pubu i domu gościnnego w jednym z miast Polski (o nim i o piekielnych sytuacjach pracowania tam opowiem jak będziecie chcieli;)). Nie będę mówiła w jakim ponieważ do tej historii nie ma to najmniejszego znaczenia. W tym otóż ośrodku zatrudniona u nas była pewna starsza kobieta, dajmy na to Pani Basia. Złota osoba!! Takich pracowników to normalnie ze świecą szukać. Wszystko zrobi co do niej należy, podpowie nowym pracownikom co ewentualnie powinni poprawić, normalnie cud, miód i orzeszki. I o niej i o jej rodzinie będzie właśnie ta historia.

Pani Basia jest rencistką i posiada mieszkanie socjalne. Niestety budynek, w którym mieszka został wykupiony przez dewelopera i dostała nakaz eksmisji. Nie ma za bardzo gdzie się podziać. Córki ma co prawda dwie dorosłe, ale obie wyjechały do jednego z krajów Europy by robić karierę. Więc Pani Basia została sama ze swoim starym mieszkaniem i koniecznością wyprowadzenia się z niego. Ponieważ córek już nie utrzymuje, prosiła państwo aby przydzieliło jej malutkie mieszkanko, kawalerkę jakąś, coby nie musiała spać na ulicy. No ale jak wiadomo mieszkań wiecznie brak, a jak już się jakieś znajdzie, to niestety nie na jej fundusze.

Pani Basia miała ojca. Człowiek rozrzutny, niechlujny, nie dbał o swoje warunki mieszkalne, taka fleja po prostu. Pani Basia z racji swego dobrego serca opiekowała się nim jak mogła. Uwielbiał on zatrudniać młode dziewczyny do "opieki" nad nim. Niestety te dziewczyny zabierały mu wszystko co miał, począwszy od pieniędzy, które zresztą sam im chętnie dawał, po kradzież biżuterii. Dzięki czujności Pani Basi ojciec trochę spotulniał i nie był już później taki chętny na te dziewczyny, a one z racji nie dostawania "należnych" im rzeczy po prostu odchodziły.

Ponieważ ojciec Pani Basi był już człowiekiem starszym i schorowanym, potrzebował stałej opieki, to też chodziła ona do niego prawie codziennie. Robiła mu zakupy sprzątała w domu itd. Ojciec ten miał jeszcze oprócz Pani Basi dwie córki. Jednak obydwie wypięły się na niego nie do końca wiem z jakiego powodu. W każdym razie nie odzywały się do niego od dobrych kilku/kilkunastu lat. Ponieważ tamte córki wyrzekły się ojca, ten postanowił iż mieszkanie podaruje właśnie Pani Basi. Niestety zanim zdążyli sprowadzić notariusza i załatwić sprawy darowizny, ojciec zmarł. I tu się wszystko zaczęło...

Pani Basia załatwiła sprawy pogrzebowe, mszalne itd... Na pogrzebie zjawiły się siostry, no i ogólnie nagle rodzinka cała się znalazła. Ledwo pogrzeb się skończył, te pofrunęły do mieszkania i od razu podział majątku sobie zażyczyły. Nie było to zachowanie godne córek o czym Pani Basia raczyła ich poinformować, no ale co ona tam może wiedzieć. Ponieważ ojciec miał mieszkanie, działkę i udziały w innej działce, to było w czym wybierać. Do tego grona dołączył jeszcze jakiś brat/ kuzyn ktoś tam dodatkowo oczywiście też interesujący się losem zmarłego jak dwie wyżej wymienione siostry. Cała ta trójka jest ustawiona życiowo (dom/mieszkanie, praca stała, dzieci ubezpieczone na przyszłość) więc Pani Basia powiedziała iż chciałaby dostać mieszkanie, które i tak wymaga gruntownego remontu, a resztę niech sobie wezmą i ona im tam coś dodatkowo zapłaci. Mieszkanie w stanie takim jakim je zostawił szanowny ojciec było warte nie więcej jak 100 tys. a mieszkania w tej okolicy kształtują się w granicach 250 tys.

Siostry wpadły w furię. Że jak to że ona ma dostać mieszkanie, a z jakiej racji, a kto tak powiedział, nie ma mowy i w ten deseń... Kłótnie, spory, bo nie ma mowy, bo mieszkanie ma być sprzedane i kasa ma być. Jak chce mieszkanie nie ma problemu. Wykłada na stół 150 tys i jest jej i każdy zadowolony. Wiadomo iż takich pieniędzy rencistka na mieszkaniu socjalnym nie ma, więc wiadomo co dalej. Klucze jej zabrały aby przypadkiem nie zechciała się zadomowić bez ich zgody. Prosiła, rozmawiała, tłumaczyła swoją sytuację ale nic to nie dało. Ale oczywiście na msze w kościele za tatusia dawały, bo to przecież trzeba wybaczyć staruszkowi grzechy po śmierci!

Za mieszkanie trzeba płacić czynsz wiadomo. A że mieszkanie stoi puste, to czynsz spoczywa na barkach Pani Basi, jej sióstr i tego brata/kuzyna. Siostry mimo sporu potrafią się upominać o jej część czynszu, a mimo iż jest to niecałe 80 zł wiadomo, że dla biedniejszej osoby to jednak dużo. Cóż, Pani Basia aby nie prowokować płaci.

Zaproponowałam Pani Basi aby spróbowała z nimi pogadać chociaż o wynajęciu, coby nie dokładać do niego i jeszcze być może parę groszy zarobić ale gdzie tam... Siostry stwierdziły, że mieszkanie na sprzedaż i nie ma prawa nikogo tam wpuszczać, bo przecież dopłacanie jest fajne... I w ten bezsensowny sposób mieszkanie, w którym mogłaby Pani Basia zamieszkać i mieć spokój z mieszkaniem od Państwa, stoi puste i jest w coraz gorszym stanie.

Tak oto kochana rodzinka sprawdza się jedynie na zdjęciach. Zaproponowałam Pani Basi aby spróbowała wejść na drogę prawną, ale nie bardzo wiem w jaki sposób mogłaby to zrobić. I tutaj pytanie do was, a przede wszystkim do prawników. Czy jest jakaś możliwość uzyskania tego mieszkania na drodze sądowej i przy okazji nie zostać bankrutem?? Bardzo będę wszystkim wdzięczna za odpowiedzi ;)

P.S. Wasze komentarze kazały mi dodać jeden wątek. Otóż sprawa ciągnie się długo, bo już jakieś 3 lata, więc sprawy po spadkowe są już trochę jakby ustawione.

rodzinka_spadek

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…