Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70464

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W tym roku zostałem zaproszony na bal sylwestrowy.

W wyniku pewnych okoliczności koleżanka nie miała z kim iść na bal, ja też nie miałem planów, więc nie miałem nic przeciwko. Impreza w szkole w malutkim miasteczku, prawie wsi. Miejsca przydzielone przez organizatorów, koleżanka siedzi obok mnie, obok kilkoro jej znajomych, ale ogólnie wokół obcy ludzie. Naprzeciwko siedziała pani o urodzie pani Joanny Senyszyn i pewnie w jej wieku, bez faceta, chyba z koleżanką. Strasznie zmalowana, obciśnięta, obwieszona jakimiś koralami, nie znam się. Jest sylwester, nie moja sprawa, może ma taki "styl". Tak na oko pani starsza ode mnie ze dwa razy, albo ze dwa i pół.

Impreza się powoli rozkręca, to tamto, jedzonko, wódeczka, tańce, przekąski, wódeczka, tańce, jak to na takim balu.
Pani z przeciwka narzuciła strasznie szybkie tempo, piła kieliszek za kieliszkiem i nie była to woda... Wszystkich dookoła też "zmuszała" do popijania, co gorsze zupełnie jakoś do niej nie docierało, że jestem kierowcą. Nie ma tak dobrze: Pijemy! No pijemy mówię! Wszyscy piją! Zdrówko! No co nie pijesz? Pijemy mówię! Dawaj kieliszek! Bawimy się! Była coraz bardziej namolna, w końcu skołowałem sprite'a i "piłem" równo z towarzystwem.

Jakoś tak około północy pani zebrało się na tańce, ledwo mi się udało uciec jak zobaczyłem, że nikt nie chce z nią tańczyć i idzie do mnie. Po pierwsze i najważniejsze nie miałem ochoty z nią tańczyć, a po drugie tańczę słabo, coś tam poćwiczyłem z koleżanką przed balem, ale z kimś innym bym się nie odważył.

Znów siedzimy przy stole, coś tam podjadamy, pani cały cały czas coś do mnie mówi, ja dokumentnie ją olewam, może w końcu się odczepi. Wokół wszyscy patrzą na nią z miną pod tytułem "Spiła się i szaleje", ja powoli mam dosyć. Koleżanka idzie "przypudrować nos", pani biegiem leci do mnie i zaczyna mnie szarpać z tekstami "teraz ze mną zatańczysz, no rusz się wreszcie, idziemy, no co tak siedzisz, nie bądź taki drętwy". Szarpie mnie i szarpie, ludzie się patrzą z niesmakiem, mnie diabli biorą, ale żeby nie robić afery wstałem i mówię: - Zapraszam na parkiet, pani się odwróciła, idzie w stronę dja, ja obrót o 180 i wyszedłem z sali. Może niezbyt elegancko, ale przecież nie będę się szarpał i kłócił z pijaną kobietą. Po drodze zgarnąłem koleżankę i poszliśmy do samochodu ustalić co dalej.

Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, wracamy. Z panią pojawia się jakiś pijany typ, zaczyna coś tam wykrzykiwać, że obraziłem jego koleżankę, że on mnie nauczy, że takich cwaniaczków to on na śniadanie zjada i takie tam, niezbyt pamiętam. No cóż, pożegnałem się z gościem, pożegnaliśmy znajomych i stwierdziliśmy, że czas zakończyć imprezę.

Znajomi koleżanki, którzy zostali dłużej opowiadali, że pani kleiła się potem do innych facetów, prowokowała jakieś awantury, a w końcu nad ranem film jej się urwał i poszła spać. Fajnie.

Nam na szczęście udało nam się zmienić lokal, pojechaliśmy na domówkę do znajomych i było super. Tylko kasy trochę szkoda... Nigdy więcej takich balów. Nigdy.

bal sylwestrowy

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 321 (351)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…