Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70569

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ja rozumiem wszystko.

Ale żeby wchodzić do czyjegoś domu jak do obory?
Rozumiem, pewnie się sąsiadowi spieszyło.

Najprawdopodobniej bardzo mnie lubi, skoro klepnął mnie po plecach z siłą taką, że zastanawiałem się, czy mój kręgosłup da się posklejać, czy już nie.

Rozumiem, pewnie był spragniony, skoro sam odkręcił stojącą na stole dwulitrową colę i zaczął ją chłeptać.

Rozumiem, nie wiedział gdzie są szklanki i dlatego głośno grzdukając pił ją z gwinta, obśliniając tym samym szyjkę.

Na pewno jest przygłuchy, skoro nie słyszał moich uwag dotyczących przebywania w moim domu i co ważniejsze, podania celu wizyty.

Na 100% nie ma toalety, skoro wszedł do mojej bez pytania, głośno komentując kolor, osprzętowanie i okafelkowanie mojej łazienki.

Ja wszystko rozumiem.
Tylko mój pies... jakby to powiedzieć, jeśli chodzi o mir domowy, jest faszystką, dodatkowo co gorsza, rozumie jedynie podstawowe zwroty języka polskiego, nienawidzi głośnych i machających rękami ludzi, zwłaszcza na swojej prowincji.
Jak najbardziej reaguje dosyć... nagle gdy rozpozna intruza, zwłaszcza gdy ten przerwie jej drzemkę ochlapaniem ją colą.

Nie rozumiem jednak pretensji sąsiada.
Jeśli moja rodzina dała mu nieintencjonalnie colę, pięć złotych które leżały przy wejściu, latarkę kieszonkową stojącą na półce, możliwość obejrzenia mojego domu i poznania całej mojej rodziny, to czemu ma pretensje, że jeden z domowników dał mu szczery, prosty prezent od serca, który sąsiad nie musiał sam sobie brać, w postaci niepowtarzalnej wizyty w szpitalu na zakładanie szwów?

Przecież moja sunia dała mu ten prezent z całego swojego psiego serca, w serdecznym podziękowaniu za odwiedziny.

cham w mieszkaniu

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 505 (603)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…