Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70617

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam bardzo wyliczoną ciocię. Do tego stopnia, że gdy tylko się dowiedziała o tym, że mamy telefony w tej samej sieci i dzięki temu darmowe rozmowy, to zaczęła dzwonić do mnie, żeby dowiedzieć się co słychać u moich rodziców i babci (jej matki).
Dwa słowa wyjaśnienia jeszcze. Po pierwsze, babcia mieszka z moimi rodzicami, natomiast ja w czasie, kiedy wydarzyła się historia, już z nimi nie mieszkałam. Po drugie - ciocia mieszka w pobliżu moich rodziców i babci, ma jakieś 15 minut piechotą.

Jakieś 2 lata temu babcia trafiła do szpitala. Była w bardzo ciężkim stanie (po zawale, 92 lata, zapalenie płuc). Położono babcię na kardiologii, pododdziale intensywnego nadzoru kardiologicznego. Starałam się ją odwiedzać codziennie i dzięki temu wymieniałam informacje z resztą rodziny co trzeba donieść itp.
W pewien piątek spotkałam się właśnie z ciocią. Ciocia zapytała, czy następnego dnia mogłabym coś przynieść rano babci do szpitala. Powiedziałam, że nie, bo z samego rana wyjeżdżam na obowiązkowe szkolenie wyjazdowe i nie będzie mnie do niedzielnego wieczoru. Ok, przyjęła do wiadomości. Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy, bo pytała gdzie się odbywa szkolenie, z czego itp.

Sobota, pierwszy dzień szkolenia. Około południa czuję, że mój telefon wibruje. Sprawdzam - dzwoni ciocia. Odrzuciłam połączenie. Po chwili jednak znowu brzęczy - znowu ciocia, ponownie odrzuciłam. Po trzecim telefonie odpisałam SMSa, że nie mogę w chwili obecnej rozmawiać i czy to coś pilnego. Dostałam odpowiedź: to ważne, chodzi o babcię. Nie muszę chyba tłumaczyć, że taka wiadomość mnie zestresowała. Momentalnie zaczęłam się zastanawiać, czy coś złego się nie stało, a w głowie pojawiły się najczarniejsze scenariusze. Szybko wyszłam z sali z telefonem i oddzwaniam. Zajęte. Chwilę odczekałam, ponownie dzwonię - znowu zajęte! Mój niepokój narastał, ale za trzecim razem udało mi się połączyć i pytam co się dzieje.

Ciocia: - A wiesz, w sumie to nic. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam w szkoleniu. Tylko twoi rodzice mają być za godzinę w szpitalu, a babci skończyły się ręczniki papierowe, to może zadzwoń i powiedz im, żeby wzięli.

Myślałam, że szlag mnie trafi! W głowie już pojawiały się najczarniejsze myśli, a chodziło o taką pierdołę.

Ja: - Ciociu, nie możesz sama zadzwonić, tylko zawracasz mi głowę? Myślałam, że stało się coś poważnego. Mogłaś przynajmniej SMSa napisać, a nie dobijać się telefonicznie.
Ciocia: - Oj, bo do ciebie mam rozmowy za darmo. A sms - no patrz, nie pomyślałam.
Burknęłam coś niegrzecznie i się rozłączyłam.

I teraz się zastanawiam - czy krótka rozmowa telefoniczna z moimi rodzicami sprawiłaby, że ciocia by zbiedniała? To po pierwsze. Po drugie - na parterze w szpitalu jest kiosk, czy wydanie tych kilku złotych na ręczniki papierowe dla własnej matki to tak ogromny wydatek, że lepiej poruszyć niemal niebo i ziemię żeby przyniósł je ktoś inny?

Uprzedzając pytania - w takiej sytuacji przez myśl mi nawet nie przeszło, że gdyby faktycznie coś stało się z babcią, to w pierwszej kolejności dzwoniliby jednak rodzice, nie ciocia.

rodzina szpital

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 334 (346)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…