Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70749

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Podczas gdy zajadałam się szyneczką od babci, przypomniała mi się historia z czasów, kiedy młoda lekarka była jeszcze niedoszłą lekarką i jak miała ochotę wybić zęby swojej współlokatorce z powodu kawałka mięsa. A działo się to tak:

Moja ówczesna współlokatorka była weganką. Niestety, nie należała ona do grona miłych wegan, którzy choć mięsa nie jedzą, to innym w talerz nie zaglądają. O nie, ona była weganką wojującą. Ile to ja się lamentów (ze łzami w oczach!) nasłuchałam o tym, że mam krew biednych zwierzątek na rękach, to nawet nie ma co wspominać. Udało mi się nawet usłyszeć, że jedząc miód wykorzystuję niewolniczą pracę pszczół i jestem okrutna. Jej nawyk ponownego mycia sztućców, talerzy czy garnków jeżeli przyuważyła, że miały kontakt z mięsem uważałam za osobliwy, aczkolwiek w gruncie rzeczy nieszkodliwy.

Jednak miarka się przebrała, kiedy po świętach przywiozłam do mieszkania specjał kulinarny zwany domową, wędzoną szynką zrobioną specjalnie przez moją babcię, żebym na studiach chociaż coś dobrego zjadła :) Szyneczka wylądowała w lodówce i bezpiecznie tam leżała do śniadania. Niestety, tylko do tej pory, ponieważ kolacji już nie doczekała.

Kto kiedykolwiek jadł taką szynkę, wie, że ma ona piękny zapach dymu. Nie jest on na tyle silny, żeby przejść na inne produkty, jednak lekko wyczuwalny, na pewno mocniej niż w przypadku wędlin ze sklepu. I niestety ta jej cecha stała się przyczyną utraty smakołyku.

Wracam zmęczona wieczorem do domu, w duchu się ciesząc na smaczną kolację, a tu niestety, szyneczka się zdematerializowała. Domyślając się co się stało, zapukałam do swojej współlokatorki, która z miną urażonej niewinności stwierdziła, że szynkę wyrzuciła, bo jej śmierdzi, bo ona na pewno zepsuta i na jej biedne warzywa przechodzi, przez co chce się jej wymiotować.
Po krótkiej acz treściwej awanturze postanowiłam wybawić ją od rzeczonej zieleniny i przerobiłam warzywa na gulasz. Tak, z mięsem. Fakt, musiałam znieść później mały atak histerii, ale i tak było warto.

Panna mieszkała ze mną jeszcze tylko miesiąc, po czym się wyprowadziła do bardziej cywilizowanych ludzi.

współlokatorzy

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 382 (414)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…