Przypomniały mi się dawne szkolne czasy, kiedy to miałam około lat dwunastu.
Siedziałam na lekcji języka polskiego w pierwszej ławce (i to nie z własnej woli, a z kaprysu nauczycielki).
Z racji kontuzji kolana i założonej ortezy siedziałam najwygodniej jak się dało - wyprostowane nogi.
Nauczycielka, chodząc pod klasie, potknęła się o moje nieszczęsne kopyta. A jako nauczyciel starej daty nie krępowała się wpisać mi uwagę za taką pierdołę o takiej treści:
"Carrotka na lekcji języka polskiego wyciągnęła nogi".
Moja mama w przypływie poczucia humoru, oprócz złożenia podpisu w dzienniczku uwag, również krótko jej odpisała:
"Gdybym była nauczycielem, to za taki nekrolog wystawiłabym Pani ocenę niedostateczną".
Siedziałam na lekcji języka polskiego w pierwszej ławce (i to nie z własnej woli, a z kaprysu nauczycielki).
Z racji kontuzji kolana i założonej ortezy siedziałam najwygodniej jak się dało - wyprostowane nogi.
Nauczycielka, chodząc pod klasie, potknęła się o moje nieszczęsne kopyta. A jako nauczyciel starej daty nie krępowała się wpisać mi uwagę za taką pierdołę o takiej treści:
"Carrotka na lekcji języka polskiego wyciągnęła nogi".
Moja mama w przypływie poczucia humoru, oprócz złożenia podpisu w dzienniczku uwag, również krótko jej odpisała:
"Gdybym była nauczycielem, to za taki nekrolog wystawiłabym Pani ocenę niedostateczną".
Szkolne czasy.
Ocena:
366
(380)
Komentarze