Czasy, kiedy praktykowałam w pogotowiu. Mała mieścina, z której do najbliższego szpitala dobrze ponad 20 km i jedyna karetka w tej miejscowości, przypadająca jeszcze na okoliczne wioski.
Wezwanie do skurczów, szósty miesiąc ciąży.
Na miejscu okazuje się nam rozhisteryzowana siedemnastolatka w ciąży. Jęki, że brzuch boli, samodzielnie iść nie chciała. W podparciu dwóch ratowników zeszła jakoś na dół.
Kolega, kierownik zespołu, przebadał ją w karetce, ale rozwarcia nie stwierdził, a dziewczę co kilka minut wyło z bólu. Zarządził jazdę w kodzie pierwszym i gnaliśmy jak wariaci na gwiazdkach z dyskoteką.
W międzyczasie zaczęłam się młodej przyglądać. Choć w ciąży jeszcze nie byłam, ale poród widziałam. Zastanawiał mnie miękki brzuch w trakcie owych skurczów. Przecież widać nieraz jak brzuch się napina, twardnieje w ich trakcie, a tu nic.
W końcu nie wytrzymałam i kierownikowi wyszeptałam do ucha, że mi to śmierdzi symulacją i wyjaśniłam dlaczego.
Przy następnym skurczu i on się przyjrzał. Stwierdził to co ja i zaczął ozięble:
KZ- Kierownik zespołu
NC- nastoletnia ciężarna
KZ- Nie udawaj...
NC- Nie udaję, boliiiii! Zróbcie coś! Co z moim dzieckiem?!
KZ- Przestań... Rozwarcia nie masz, a w trakcie bóli miękki brzuch. Co się stało? Lepiej teraz powiedz niż w szpitalu, bo pogorszysz tylko sprawę.
I tu dziewczę wyłuszczyło, że pokłóciła się z sąsiadką i trochę się poszarpały, i chciała nastraszyć...
Z automatu kierowcy kazaliśmy zwolnić i wyłączyć dyskotekę i gwizdki.
W efekcie młoda dostała opieprz, a i była kara za bezzasadne wezwanie pogotowia.
Jechaliśmy na sygnałach, z dużą prędkością, ryzykując niemało, bo jakiś zaciążony bachor chciał koleżankę z sąsiedztwa nastraszyć. Do tego zajęła jedyną karetkę w rejonie. Gdyby ktoś wtedy dostał przykładowo zawału, to byśmy mogli nie dojechać na czas... Przez głupią smarkulę.
Wezwanie do skurczów, szósty miesiąc ciąży.
Na miejscu okazuje się nam rozhisteryzowana siedemnastolatka w ciąży. Jęki, że brzuch boli, samodzielnie iść nie chciała. W podparciu dwóch ratowników zeszła jakoś na dół.
Kolega, kierownik zespołu, przebadał ją w karetce, ale rozwarcia nie stwierdził, a dziewczę co kilka minut wyło z bólu. Zarządził jazdę w kodzie pierwszym i gnaliśmy jak wariaci na gwiazdkach z dyskoteką.
W międzyczasie zaczęłam się młodej przyglądać. Choć w ciąży jeszcze nie byłam, ale poród widziałam. Zastanawiał mnie miękki brzuch w trakcie owych skurczów. Przecież widać nieraz jak brzuch się napina, twardnieje w ich trakcie, a tu nic.
W końcu nie wytrzymałam i kierownikowi wyszeptałam do ucha, że mi to śmierdzi symulacją i wyjaśniłam dlaczego.
Przy następnym skurczu i on się przyjrzał. Stwierdził to co ja i zaczął ozięble:
KZ- Kierownik zespołu
NC- nastoletnia ciężarna
KZ- Nie udawaj...
NC- Nie udaję, boliiiii! Zróbcie coś! Co z moim dzieckiem?!
KZ- Przestań... Rozwarcia nie masz, a w trakcie bóli miękki brzuch. Co się stało? Lepiej teraz powiedz niż w szpitalu, bo pogorszysz tylko sprawę.
I tu dziewczę wyłuszczyło, że pokłóciła się z sąsiadką i trochę się poszarpały, i chciała nastraszyć...
Z automatu kierowcy kazaliśmy zwolnić i wyłączyć dyskotekę i gwizdki.
W efekcie młoda dostała opieprz, a i była kara za bezzasadne wezwanie pogotowia.
Jechaliśmy na sygnałach, z dużą prędkością, ryzykując niemało, bo jakiś zaciążony bachor chciał koleżankę z sąsiedztwa nastraszyć. Do tego zajęła jedyną karetkę w rejonie. Gdyby ktoś wtedy dostał przykładowo zawału, to byśmy mogli nie dojechać na czas... Przez głupią smarkulę.
Bezzasadne wezwanie
Ocena:
468
(492)
Komentarze